Zapytano mnie ostatnio, czy jak ktoś nie nosi w chuście to nie nawiąże z dzieckiem więzi i nie da mu bliskości. Jak bardzo chusta wpływa na relacje. Czy nie jest tak, że przyzwyczajamy do noszenia i wychowujemy niesamodzielne dzieci?
Myślę sobie, że nie ma obowiązku noszenia w chuście, tak jak nie ma obowiązku noszenia na rękach. Ale czy to jednak nie to samo? Nie wiem jak chusta lub jej brak wpływa na relacje i więź innych, mogę jedynie odpowiadać za siebie, że mnie to pomogło nawiązać bardzo silną więź z moimi dziećmi. Nie mam w głowie takiego myślenia, że do czegoś przyzwyczaiłam. Raczej myślę w ten sposób, że bezpieczeństwo, bliskość, zaufanie, odpowiadanie na potrzeby, wszystko to z czym kojarzy mi się noszenie sprawiły, że moje dzieci są spokojniejsze. Łatwiej znoszę rozłąkę.
Kuba mając trochę ponad 3 lata zaczął chodzić do przedszkola, średnio szła aklimatyzacja. Wszędzie jednak słyszałam, że nie wolno mi go zabrać z przedszkola, bo mu pokaże, że nie musi tam chodzić. Chodził 3 miesiące i zaczął chorować. Z przyczyn zdrowotnych teraz też myślę, że bardziej z emocjonalnych nie było go w przedszkolu prawie 4 miesiące. Nie spieszyliśmy się z powrotem. Nie rozmawialiśmy o przedszkolu. Straszono mnie, że taka długa przerwa, że znowu wszystko od początku. Pewnego dnia zaczął pytać o przedszkole i kiedy do niego pójdzie. Stęsknił się. Wysiedział się z w domu, naładował akumulatory, a po pierwsze wiedział, że ma wybór. Poszedł do przedszkola. Cudowna zmiana, panie zachwycone, Kuba zadowolony, pewny siebie.
Myślę sobie, kiedy zaczniemy słuchać dzieci i przestaniemy za nie decydować, kiedy zaczniemy za nimi podążać, a nie biec przed nimi ciągnąć za rękę? Czy w ogóle jesteśmy na to gotowi? Czy jeszcze dużo w nas strachu, że na coś pozwolimy, rozpieścimy, źle wychowamy. Coraz częściej mam dowody na to, że rodzicielstwo bliskości działa, że się sprawdza. Potrzeba tylko czasu, żeby się o tym przekonać.
3 komentarzy Bliskość
Aliszia
Szczególnie cenne są doświadczenia mam, które mają już kilkuletnie dzieci. Gdy mnie ktoś pyta o to, czy noszenie w chuście i towarzyszenie dziecku, bliskość działają pozytywnie na przyszłość, mogę jedynie odpowiedzieć intuicyjnie… bo tak naprawdę, mając (dopiero) 9miesięczną córkę, dopiero za jakiś czas sama się o tym dowiem.
Dziękuję za taki wpis 🙂
lavinka
Bardzo mądry wpis. Choć akurat przyzwyczajenie nie jest złym słowem. Czasem się coś robi i dziecko się przyzwyczaja. Np. do obecności tylko jednego rodzica, bo tak wyszło. I wtedy ciężej jest zaakceptować tatę, ciocię czy nianię jako opiekuna zamiennego, bo mama “nagle” musi wrócić do pracy. Wszystko zależy od tego, jak chcemy wychowywać dziecko. Pamiętajmy, że chustonoszenie to jednak zabawka kultur prymitywnych, gdzie nie ma szkół ani przedszkoli. Gdzie dziecko jest w rodzinie przez całe dzieciństwo, a potem w wieku kilkunastu lat zakłada własną rodzinę. W naszych czasach takie coś traktowane jest jak patologia. Tracimy mnóstwo naszego życia na naukę czytania i pisania, na naukę zawodu i tak dalej. To sztucznie wydłuża dzieciństwo, ale tez odrywa człowieka od stada i czyni go samotnym. Cena, jaką płacimy za wysoki standard życia. Nie zamieniłabym się jednak z żadną afrykańską wioską, mimo że lubię nosić dziecko w nosidle 🙂
Marta - Zamotani.pl
Lavinka, może czas to chusty podejść bardzo praktycznie, niech to będzie kolejna opcja na transport dziecka, na kolki i płacz maluszka itp. Co Ty na to 🙂