Mija trzeci dzień naszego campingowania w Chorwacji. Jesteśmy w trzy rodziny, łącznie siedmioro dzieci. Uwielbiam wakacje w tym stylu. Ogromny camping, funkcjonujący jak małe miasteczko. Jeśli ktoś nie chce i nie ma potrzeby, nie musi się stąd ruszać przez cały wyjazd. Wszystko jest tu na miejscu. Domki, parcele, sklepy, baseny, stragany z owocami, place zabaw no i najważniejsze morze i plaża. Zaton Holiday Resort jest bardzo dużym obozowiskiem. Można wybrać pomiędzy apartamentami, a mobile home, po zwykłą parcelę, a także bardzo nowoczesne domki namiotowe. Wszystko w zależności od potrzeb.

To już nasze drugie wakacje na takim campingu i cały czas uczymy się co zapomnieliśmy zabrać. A zabrać trzeba naprawdę sporo. Dlatego też nie wyobrażam sobie podróż na camping samolotem. Do auta ładujemy jednak dużo jedzenia, pościel, patelnia też z nami jedzie. No i oczywiście najważniejsze: chusty i nosidła.

Camping jest ogromny i trzeba nauczyć się po nim poruszać. W tym roku bardzo dobrym systemem okazały się przyczepki rowerowe. Można je na full wypchać ręcznikami, kocami, jedzeniem na plażę plus wrzucić do nich dzieci i w drogę.

Największą zaletą jest to, że nie przyjechaliśmy sami. Są z nami dwie inne rodziny z dziećmi w podobnym wieku. I to jest fajne, bo priorytety się pokrywają, dzieci nikogo nie drażnią. Zajmują się sobą, lub my zajmujemy się nimi zamiennie. Jest zdecydowanie łatwiej i przyjemniej. A kiedy przychodzi wieczór, schodzimy się do jednego domku i gadamy do późna. Nie ma barier, nie ma nadmuchanego świata, nie ma ocen. Na campingu wszyscy są równi, każdy jest sobą. To jest ten czar. Każdy czuje się tutaj dobrze.

Odpoczywamy.

IMG_9439

IMG_9428

IMG_9421

IMG_9434

IMG_9435

IMG_9426

IMG_9427

IMG_9437

IMG_9443

IMG_9448

IMG_9444