Dlaczego chusty żakardowe są bardziej pożądane od pasków i czemu chusta z dodatkiem lnu czy jedwabiu z miejsca na wyższą cenę.
W pierwszej części pisałam głównie o chuście bawełnianej, takiej najbardziej popularnej w paski. Jeśli nie pamiętacie odsyłam do części pierwszej. Teraz chciałam przybliżyć Wam trochę bardziej zaawansowany chustowy świat. Będzie więc o chustach żakardowych, o chustach z dodatkami. Czym to się wszystko różni i dlaczego jest droższe. Jak wpływa na noszenie dziecka, czy są to naprawdę lepsze chusty. Faktycznie przyznaję się bez bicia, nie lubię pasków. Nie lubię chust w paski, uff zrzuciłam to z siebie. Dla mnie są nudne, brzydkie, nie podobają mi się. Jest oczywiście kilka wyjątków. Dla mnie jest to Ulli Storchenwiege – nigdy nie przestanę kochać tych połączeń kolorystycznych, lubię też łowickie kolory Katji Didymosa. To są dla mnie takie chusty klasyki, nigdy nie przestaną się przewijać przez stosy chustomam, nigdy nie stracą na jakości. Produkowane są przez niemieckie firmy, które nie zmieniają receptury i mamy gwarancję, że one się nie wypaczą jakościowo bez względu na rok ich produkcji. Co więcej te chusty, które już noszone są przez różne mamy od kilku czasem nawet kilkunastu lat są naprawdę cudownie złamane, z charakterystycznym meszkiem na chuście, który oznacza tylko jedno, brak sztywności, totalna elastyczność a jednocześnie wytrzymałość i podatność na współpracę.
Ulli Storchenwiege
Katja Didymos
Zostawmy jednak już te paski. Przejdźmy do chust żakardowych. Co to w ogóle oznacza oprócz walorów estetycznych oczywiście. Żakardy to po prostu wzory: motyle, kwiaty, zwierzęta, wzory geometryczne, indyjskie, tak naprawdę wszystko co tylko możemy sobie wyobrazić i wymyślić. Nie są to jednak zwykłe materiały jak na zasłony do pokoju. Dalej najważniejszą cechą tych chust jest splot skośno-krzyżowy. Firm chustowych co chwila przybywa, kiedyś królował Didymos i Storchenwiege. Teraz rządzi Oscha, Yaro. W dobrej cenie są chusty limitowane, ale mówię raczej o tych prawdziwych limitach-klasykach. Niż o tym, że dana firma wypuszcza sobie na rynek co miesiąc inny wzór i nazywa ją limitem. Wracając do żakardów, jeśli chcemy sprawdzić co to, często zaczynamy od didymosowych Indio. To bardzo charakterystyczny splot, jedyny w swoim rodzaju. Gdzie każda następna chusta różni się od siebie kolorem, domieszkami, grubością nitki. Jednak wzór jest stały. Indio cechuje też to, że są to chusty dość mięsiste, mięciutkie, przyjemne w wiązaniu. Mam na myśli Indio bawełniane, z dodatkiem wełny czy jedwabiu. Wiadomo bowiem, że jeśli porównać Indio bawełniane do Indio z lnem, to poczujemy różnicę. Domieszki takie jak len, konopie, mogą sprawdzić, że chusta będzie twardsza, mniej podatna na jej łamanie, ciężej się wiążąca. Fanki takich chust, krzykną mi tu zaraz, że są one bardziej nośne. Mnie się jednak wydaje, że większe znaczenie ma styl wiązania, umiejętność dociągania, wiedza co z robić z chustą, niż to czy jest to zwykła bawełna czy chusta z dodatkiem lnu. Możemy bowiem wziąć chustę z najwyższej półki w przepiękne wzory z cudowną domieszką, ale nawet ona nie uratuje nas przed brakiem wiedzy na temat odpowiedniego wiązania niedostosowanego do potrzeb małego dziecka. Dlatego uważam, że za testowanie różnych chust powinny się brać osoby, które już trochę noszą. Ponieważ nieodpowiednią chustą, niedostosowaną do naszych umiejętności możemy się po prostu zrazić.
Indio Didymos
Chusty z domieszkami są oczywiście droższe. Są także bardziej pożądane na rynku wtórnym. Niektóre domieszki faktycznie sprawiają, że chusta jest bardziej wytrzymała. Chusty bawełniane, zwłaszcza te bardzo dobrze złamane, idealnie nadają się dla noworodków i mniejszych dzieci. Dla większych dzieci wolę chusty grubsze, twardsze. Mogą mieć właśnie jakąś fajną grubszą domieszkę. Dla maluszków idealne domieszki to jedwab i wełna. Jedwan będzie lepszy na lato. Wełna na zimę. Najmilej wspominam Didymos Jedwabne Skowronki, intensywny kolor chusty – dojrzałe wino. Subtelne ptaszki i fantastyczna domieszka z dzikiego jedwabiu. Dziki jedwab jest miękki i jednocześnie szorstki. (Z jedwabnymi chustami trzeba uważać. Nosiłam w jedwabnych motylkach NatiBaby i były one dla mnie za śliskie.) Jedwabne ptaszki Didymosa są po prostu rewelacyjne, nie za cienkie, nie za grube, bardzo dobrze się łamią. Fakturą i gramaturą podobne np. do Lilii Didymosa czy do Elips.
Jedwabne Skowronki/Jedwabne Ptaszki Didymos
TU genialne torebka z motywem jedwabnym ptaszków.
Elipsy Didymosa występują w różnych kolorach. Ja miałam czerwono-pomarańczową, oraz czarno białą.
Czarno-białą znajdziecie w GALERII.
Chusty z dodatkiem wełny są milutkie, cieplutkie, niesamowite w dotyku. Bardzo fajnie nosiło mi się w chuście firmy NatiBaby wzór dmuchawce. Dobrze się dociągała. Spokojnie mogę ją wrzucić do listy chust “samo-wiążących”. Poniżej zdjęcie z 9 miesięczną Julianką w tobołku tuż przed wrzuceniem na plecy.
Jedwab zachwycił mnie także w jedwabnych irysach NatiBaby. Kolorystycznie ta chusta jest dla mnie mistrzostwem. Sama nie wiem czy lepsza szarość czy ta purpura. Była to krótka chusta, sprawdzała się przy plecaku prostym.
więcej o chuście pisałam już TUTAJ
Tyle na tę chwilę. W trzeciej części będzie o kolejnych dodatkach, i jeszcze o kilku fajnych żakardach z czystej bawełny.