Rok 2012, miejsce: gdzieś na Śląsku. Julianka ma ma około czterech miesięcy. Jest sierpień. Takie właśnie wspomnienia mam ilekroć widzę limitowaną chustę Didymosa Pawie Petrol (Didymos Pfau Petrol produkcja chyba z 2010 roku, jeśli kłamię, niech mnie ktoś poprawi). Jedna z chust, długo szukana. Już jej nie mam. Żałuję. Choć przypomina trochę narzutę babci i zalatuje starodawnym stylem, taka też jest w dotyku, to nie sposób przejść obok jej obojętnie i nie zapragnąć.
Pawie Petrol są 100% bawełniane, jeśli dobrze pamiętam nigdy nie produkowane z domieszką. Nie jest to cienka chusta, a przez swój specyficzny splot jest zupełnie inna niż Indio. Nie każdemu może ta faktura odpowiadać. Didymos Pawie Petrol są chustą żakardową. Lubię w żakardach to, że jedna strona jest jaśniejsza, a druga ciemniejsza, przy niektórych wiązaniach jest to spore ułatwienie.
Taką kwestią estetyczną jest to, że chusty Didymosa czy Indio czy Pawie, czy inne żakard, ale z luźniejszym splotem są bardziej narażone na zaciągnięcie chusty. Nie raz już je załatwiłam, a później siedziałam ze szpilką przesuwając nitki na swoje miejsce. Plus jest taki, że łatwo się je naprawia i nie widać tego później. W żakardach z cieńszymi nitkami, naprawy są trudniejsze. Jeśli chodzi o Pawie jest to chusta, którą zdecydowanie trudniej mi było dociągać niż np. dobrze złamanego pasiaka Storchenwiege czy nawet Didymosa lub Girasola. Wolę jak chusta jest w dotyku bardziej gładka i zwięzła. Pawie na pewno takie nie są. Ale są mamy, które wyjątkowo chwalą sobie jej nośność.
Nie potrafię zliczyć ile miałam chust w całym swoim chustonoszeniu, ale było ich sporo. I każda z nich kojarzy mi się z innym okresem noszenia, innym wyjazdem, a nawet innym wiązaniem. Pawie Petrol to zdecydowanie wspomnienie wakacyjne, sierpniowe, letnie. Bose stopy Julianki, zapach skoszonej trawy. Las. Pamiętam także od kogo je kupowałam. Pamiętam jak poszły w świat. To jest fajne w tym chustowym świecie. Relacje z innymi noszącymi mamami, wymiana i sprzedaż chust. Samodzielnie nie jesteśmy w stanie kupować i posiadać wszystkie dostępne chustowe nowości. A dzięki temu, że poznajemy inne noszące mamy, korzystamy nawzajem ze swoich doświadczeń. I tak się zaczyna polowanie na limity i na tę jedną konkretną chustę, którą chciałaby mieć każda. Pawie petrol właśnie takie były parę lat temu. Teraz odeszły w cień. Warto czasem sobie przypomnieć stare gwiazdy i znów je zapragnąć. Dla mnie to chusta klasyk, mnie się nigdy nie znudzi.