Próbuję sobie przypomnieć kiedy ostatnio widziałam Zimę. Hej, Zimo! Gdzie jesteś? Wiem, temperatury nie sprzyjają, boisz się pokazać, bo od razu znikniesz. Ale wiesz moje dzieci czekają na Ciebie. Pytają kiedy przyjdziesz, chcą jeździć na sankach. A Ciebie nie ma. I co gorsza wygląda na to, że nie będzie.

Dobra Zimo, niech Ci będzie. No rozumiem, duże miasto – Warszawa. Jak się pojawiasz to tylko zaskakujesz drogowców, nikt się nie cieszy, bo korki, bo odśnieżanie samochodów. To wpadnij chociaż na weekend. Nie możesz? Nie masz czasu. Wolisz siedzieć za granicą, tam Ci teraz lepiej, tam Cię mamy szukać?

Dobra Zimo, niech Ci będzie. Pojadę w tym roku w góry i będę Cię tam szukać, wypatrywać na łąkach i polach, bo tęsknię za Tobą. Tęsknię za tym odgłosem skrzypiącego świeżego śniegu pod nogami. Tęsknię za tym: Mamo, wstawaj pada śnieg! Tęsknię za marchewką w kwietniu porzuconą na trawniku, bo to oznacza, że ktoś ulepił bałwana.

Zimo, czy Ty słyszysz mnie?

Zimo, czy Ty nie masz serca? A może Twoje serce z lodu jest. Święta idą i to moje jedyne marzenie jest byś była wtedy z nami. Naprawdę mam dość świąt bez Ciebie.

Zimo, czy Ty słyszysz mnie?