Takie o to pytanie przyszło od jednej Mamy do mnie na maila. Czy noszenie w chuście przyzwyczaja do noszenia na rękach? Pierwsza moja reakcja, nie no skąd. Nie można przecież przyzwyczaić, zresztą w ogóle to przecież nie o to chodzi. To pytanie zadawane przez starsze pokolenie, wynikające z ich troski, bo wiem, wierzę, że mają dobre intencje. Babcie chcą, żeby ta matka się po prostu nie nanosiła, nie umordowała.

Kiedy powiedziałam mojej mamie, że jestem w ciąży. W jej reakcji wyczytałam nie tylko radość, ale też strach: Jak Ty sobie dziecko poradzisz? Podobnymi emocjami kierują się mamy, babcie, ciocie i sąsiadki, kiedy mówią młodej mamie: Nie noś, bo przyzwyczaisz.

I od takiego gadania powstaje problem. Niestety.

Kiedy rodzi się dziecko matka naprawdę instynktownie wie, co ma z nim robić. Intuicja jej podpowiada jak ma odpowiedzieć na potrzeby dziecka i jednocześnie swoje. To jest zbyt silne, zbyt osobiste, budowana przez 9 miesięcy relacja między mamą, a dzieckiem nabiera mocy. I matka po prostu wie. Ona wie, co robić, serio. Jednak jest tak, że działania innych może jej to utrudnić.

Te dobre rady, one mogą tę matkę zepchnąć na inny tor myślenia. I wtedy na tej drodze zaczynają się pojawiać te wątpliwości, nie te prawdziwe matczyne, tylko te które generuje nam społeczeństwo.

Czy się najada?

Czy nie przyzwyczaję do noszenia?

Czy dziecko mną nie manipuluje?

A potem nie odzwyczaję od piersi, smoczka lub innych rzeczy.

Strach. To on zaczyna nami manipulować nie dziecko. Obawa, to ona nami rządzi nie dziecko. Emocje, tak chwiejne w tym okresie, tańczy wszystko w naszej głowie. Opinia publiczna, czasem to ona decyduje, jaki model wychowywania dzieci wybierzemy. Gdzie w tym wszystkim jesteśmy my same. Nie wiem.

Chciałabym by istniał świat, bez ocen i rad. Świat pełen wsparcia i pozytywnej energii. Chciałabym, by ta mama nie musiała się zastanawiać nad takimi rzeczami, czy przyzwyczai dziecko do noszenia. Jestem pewna, że ta myśl nie wykiełkowała w jej głowie, ktoś to tam zasiał.

Nie da się przyzwyczaić dziecka do potrzeby bliskości, bo okres prenatalny już to zrobił. Dziecko w łonie matki, jest kołysane, tulone ma wszystko czego potrzebuje. Po porodzie, nie potrzebuje nic więcej, niż dostało. Jasne, może głośniej się tego domaga. A raczej prosi o uwagę tak jak umie najlepiej. Nie wie czy ją dostanie, więc nie przestaje nawoływać dopóki ktoś nie przyjdzie. Jeśli pokażemy dziecku, że odpowiadamy na jego potrzeby, damy mu bezpieczeństwo. Ono dalej będzie wołać o uwagę, ale już nie z taką rozpaczą, bo już wie, że przyjdziesz.

chusta2

Zdjęcia: Mutrynki