Natknęłam się ostatnio na zdjęcia znajomego, który przed chwilą wrócił z Afryki. I dzięki Jego życzliwości mogę je Wam pokazać. Wśród suchej, wypalonej ziemi, wśród kurzu unoszącego się w promieniach słońca, wszędzie pełno dzieci. Ubranych w kolorową biedę, na co dzień są atrakcją dla turystów. Oni przyglądają się nam bez zaufania, my im z ciekawością. Inny świat.

Kobiety wychowują dzieci, starsze dzieci wychowują te małe. Jest ich mnóstwo, żyją jak stado. Nie mają wózków, bo jaki by się sprawdził w takich warunkach i kto miałby kasę, żeby go kupić. Noszą niby byle jak i w czym popadnie, w kawałku szmaty zazwyczaj. Europejki nie dałyby tak rady. Wiecie czemu? Bo się różnimy nie tylko kulturowo, ale i anatomicznie.gambi

Widzicie na zdjęciu powyżej dziecko przyczepione do kobiety, ona go nawet nie trzyma. Jednak jej budowa ciała, pomaga dziecku się tam utrzymać. Afrykanki mają wystające pupy, dużo szersze od naszych. Kręgosłup także jest wygięty w inną stronę niż nasz. To już zaczyna być widoczne u małych Afrykanek. Odsyłam Was jeszcze do starego wpisu, gdzie tytułowe zdjęcie pokazuje właśnie afrykański styl noszenia dzieci w chuście – tutaj.

Jednak Ty Europejko, nie baw się w Afrykankę! Wiem, że cudownie to wygląda, te kolorowe chusty zwane kangą. Przewiązane na klatce piersiowej, idą do tyłu gdzie siedzi dziecko, bardzo nisko gdzieś na naszym odcinku lędźwiowym. Jeśli zamierzasz obrać gar kartofli do obiadu, to możesz tak zawiązać dziecko, bo zakładam, że będziesz w pozycji pochylonej. Ale generalnie naprawdę nie polecam.

Nasze europejskie wiązania chusty (kangurek, plecak prosty itp.) one naprawdę są wymyślone w trosce nie tylko o zapewnienie wsparcia dla kręgosłupa dziecka, ale także dla nas samych. Kangurek prosty to jedno z najmniej obciążających wiązań dla kobiet, zwłaszcza po porodzie. Z kolei plecak prosty, daje noszącemu prawidłową pozycję i nie obciąża naszego kręgosłupa, jak noszenie w przodu.

Eksperymentujcie i bawcie się chustą, szukajcie swoich sposobów na wiązania. Bądźcie elastyczne. Ale pamiętajcie kim jesteście i jak żyjecie. Najlepiej kiedy chusta jest narzędziem, które pomaga wtedy kiedy musi. Dla mnie umiejętność wplecenia chusty w nasze potrzeby jest kluczowa. Chusta ma Was wspierać, a nie być powodem bólu pleców. Dlatego nie ma też jakiegoś odnośnika ile można nosić w chuście. Choć dziś chce Wam trochę powiedzieć na przekór, noście tyle ile musicie, nie więcej i nie mniej. Jeśli macie możliwość odłożenie dziecka, macie na to przestrzeń, zróbcie to i uwolnijcie swoje i tak obciążone plecy czy ręce. Czasami boli mnie kręgosłup od patrzenia na polską fantazję noszenia dzieci. I przestaje się dziwić lekarzom, którzy widząc to co się dzieje, na wszelki wypadek odradzają chusty, nie zawsze tylko ze względu na dziecko.

gambi3