Kiedy pojawia się drugie dziecko na świecie, najbardziej dotyka to starszaka. Choć czasami może się wydawać, że przyjął rodzeństwo bardzo dobrze, że jest zainteresowany, czuły i empatyczny, to gdzieś w głębi duszy, dziecko może toczyć walkę z emocjami, z którymi nagle musi sobie poradzić. Nie jest łatwo przygotować dziecko na nadejście kolejnego, nie ma na to złotego środka. Ale jest kilka rzeczy, których nie warto robić i które niczemu nie służą.

Przede wszystkim nie możemy oczekiwać od dziecka, że będzie kochało młodszą siostrzyczkę lub braciszka i będzie pomagało w opiece nad nim. Dla starszaka pojawienie się rodzeństwa nie jest tak naprawdę na początku niczym, z czego mógłby czerpać dla siebie korzyści. Ponadto nie ma z tą małą istotą jeszcze emocjonalnej więzi. W sumie to tak naprawdę może się tym rodzeństwem w ogóle nie zainteresować. I nie ma sensu, by dziecko do tego namawiać, tłumaczyć, że o to Twój młodszy braciszek i musisz go kochać.

Dziecko ma prawo odczuwać różne emocje, ponieważ to głównie jego życie wywraca się właśnie do góry nogami. To właśnie starszak potrzebuje w tym czasie od nas większej uwagi niż noworodek. Noworodkowi jest obojętne czy ma brata, czy siostrę, jego potrzeby łatwiej zaspokoić, wystarczy przytulić, nakarmić, przewinąć, ponosić, ululać itp. O wiele trudniej zaspokoić potrzeby starszego dziecka, które znów może chcieć poczuć się dzidziusiem.

Dobrze pamiętam, kiedy Kuba wszedł w fazę dzidziusiowania. Początkowo bardzo mnie to zdziwiło, rozdrażniło nawet. Dopiero potem zrozumiałam, że to w sumie normalne, że on tak sprawdza, czy dostanie taką samą uwagę jak jego siostra. Traktowałam to jako zabawę, nie zabraniałam mu raczkować po ziemi i siedzieć w leżaczku Julianki. On na nowo chciał być mały. To był jego sposób na poradzenie sobie z tą sytuacją, na oswojenie jej. Gdybym wtedy była bardziej radykalna i próbowała mu tego zabronić, no bo jak to, taki duży chłopiec i będzie udawał, że nie umie mówić, chodzi na czworaka. Myślę, że Kuba wcale nie przestałby się tak zachowywać, a we mnie rosłaby frustracja. Tymczasem bawiliśmy się czasami, że Kuba też jest dzidziusiem i on naprawdę czuł się taki spełniony i zadowolony, że on może tak jak Julianka, że nikt mu nie każe być dużym. O tym, dlaczego nagle patrząc na pierwsze dziecko nie widzimy już w nim małego dziecka, tylko nagle on jest taki duży, bez względu na to, czy ma 2 czy 5 lat przeczytajcie u Matatajek: Przekleństwo Pierwowrodnych. Relacja ze starszym dzieckiem po pojawieniu się młodszego.

Od początku starałam się budować dobre relacje między dziećmi. Polegało na to tym, że ani nie zmuszałam Kuby do tego, by się interesował siostrą lub czuł się w jakiś sposób za nią odpowiedzialny. Z kolei, kiedy sam wykazywał zainteresowanie, przytulał ją czasem za mocno, czasem niezdarnie pogłaskał, nieraz prawie na niej usiadł, starałam się nie pokazywać mu wtedy, że źle robi. Oczywiście byłam blisko i czuwałam, by żadnemu z dzieci nie stała się krzywda. Ale nie odpychałam Kuby wołając: “Nie dotykaj jej, zostaw, nie rusz, przecież widzisz jak ona jest malutka, zrobisz jej krzywdę”. Tylko pokazywałam mu i tłumaczyłam powoli jak może dotknąć Juliankę i co może z nią robić. Bardzo często takie skłonności do pouczania i krytykowania mają Babcie i Ciocie. Poza tym tak bardzo pieją nad tym nowonarodzonym dzieckiem, nie dając w ogóle zainteresowania starszemu, jakby jego czas już minął bezpowrotnie. A to, moim zdaniem, powinno być odwrotnie. Najpierw uwaga i skupienie się na starszym dziecku, zadbanie o jego emocje, jak się czuje w nowej roli, a dopiero potem, jak już musimy piać nad tym noworodkiem to piejmy, ale jakoś dyskretnie. Noworodkowi naprawdę wszystko jedno czy ciocia się nim zachwyci, czy nie. Dla starszaka ogromne znaczenie ma to, jak się zachowują dorośli.

To co uważam, że moim dzieciom pomogło nawiązać bardzo silną więź to możliwość decydowania o tej relacji od początku samodzielnie. Nikt nie był zmuszany do kochania na siłę brata lub siostry, a nawet lubienia jej. Pamiętam dobrze okres, kiedy Kuba nie lubił Julianki i otwarcie o tym mówił. No za co miał ją lubić, jak ta łaziła za nim, rozwalała mu klocki, śliniła zabawki i zawsze była tam, gdzie być nie powinna. A na domiar złego potrzebowała ode mnie coraz więcej uwagi i wtedy ja nie mogłam bawić się z Kubą, to on musiał czekać. Nie przerażało mnie to, że Kuba woła z pokoju. Mamo, zabierz Juliankę, ona mi przeszkadza. Wiedziałam, że potrzeba czasu, że to się wszystko zmieni.

Pierwsze zmiany w ich relacji zaczęły się pojawiać kiedy Julianka miała około 1,5 roku. Miłość i wielka przyjaźń przyszła jeszcze później. Ale gdzieś od momentu kiedy Julianka miała 2,5 roku. I ja się wcale temu nie dziwię, ona musiała dorosnąć, by dogonić Kubę i stać się dla niego partnerem do zabaw. Przez ostatni rok z uwielbieniem obserwuje ich razem. Ale cały czas staram się pogłębiać ich relacje. Często więc lubią zasypiać razem w jednym łóżku, a ja nie przenoszę ich wtedy do oddzielnych łóżek, bo wiem, że wspólne spanie bardzo im służy. A my dzięki temu powoli odzyskujemy naszą sypialnię.

Na zdjęciu autorstwa Dreamlights fantastyczne rodzeństwo Ania i Kuba z bloga Piotra Cygana.