Zdarza Wam się, że nosicie dziecko w chuście i ono ma ochotę się z niej wyrwać? Wyjmujecie mu wtedy rączki z chusty i nagle jakby lepiej. Tylko jak to jest, od kiedy dziecko może wyjąć rączki z chusty i z jakiego wiązania. Generalna zasada jest taka jak z nosidłami, dobrze by dziecko umiało usiąść samodzielnie, wtedy mamy pewność, że kręgosłup dziecka dojrzał do tego by być wyprostowany, a mięśnie pleców potrafią wspierać pracę kręgosłupa i ruchy dziecka.

Pewnie słyszeliście od innych rodziców, że cztero lub pięcio miesięczne dziecko rwie się do siadania. Jednak układ mięśniowy, ani stawowy nie jest kompletnie do tego gotowy. Podobnie jest z wyjmowaniem rączek z chusty. Dziecko nie tylko musi chcieć, ale także musi być na to gotowe. Jeśli nosimy 3-4 miesięczniaka np. w kieszonce i dziecko, które nie siedzi, lepiej się czuje z wyjętymi rączkami, to chodzi tylko o to, że może się więcej ruszać i więcej zobaczyć. Pomyślmy lepiej o zmianie wiązania dostosowanego do jego potrzeb. Polecam wtedy plecak prosty i chustę kółkową.

W chuście kółkowej dzieci czasami mogą wyjąć sobie jedną rączkę, nie dzieje się wtedy nic złego, jeśli chusta dalej wspiera cały kręgosłup dziecka i jest dobrze dociągnięta. Możecie zobaczyć to na zdjęciu poniżej. Z tym, że mowa tutaj o takim 5-6 miesięczniaku, a nie mniejszych dzieciach.

justyna1

Ostrożnie też z wyjmowaniem obu rączek, nawet jak dziecko samodzielnie siada, i zsuwanie krawędzi chusty pod łopatki. W wiązaniach z przodu istnieje ryzyko, że dziecko będzie za mocno lecieć i wyginać się do tyłu. Za bardzo się wtedy prostuje kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Jeszcze uważniej przyglądajcie się pozycji dziecka w 2x z wyjętymi rączkami, ponieważ poły chusty, które zsuwamy z dziecka sprawiają, że wiązanie traci na stabilności.

Jeśli już nosimy dziecko w chuście z wyjętymi rączkami, to robimy to podczas gdy jest ono aktywne, nigdy kiedy śpi. Kiedy śpi, górna krawędź powinna dojeżdżać do karku dziecka, a chusta musi być dobrze naprężona, by utrzymać kręgosłup w linii prostej. Bardzo często większe dzieci, noszone w plecaku prostym z rączkami na zewnątrz, kiedy maja ochotę się zdrzemnąć, same chowają rączki do środka, bo taka pozycja sprzyja rozluźnieniu. Wolę też maluchy w plecaku prostym z rączkami na zewnątrz niż w DH czy w plecaku z krzyża. Oba ostatnie wiązania, sprawiają, że miednica dziecka jest przyciśnięta do rodzica, jeśli w tych wiązaniach uwolnimy dziecku ręce naturalnym efektem będzie to, że jego ciało będzie uciekało do tyłu. Kręgosłup dziecka wygina się wtedy w drugą stronę i jest dosyć mocno i nienaturalnie obciążony. To się też często zdarza w nosidłach ergonomicznych.

Nie śpieszcie się także z sadzaniem dziecka, podpieraniem go poduszkami. Jeśli nie siedzie samodzielnie tzn. że nie jest jeszcze na to gotowe. Czasem gdzieś usłyszycie, że siedmio lub ośmio miesięczne dziecko powinno już siedzieć chociaż 10 minut. Najpierw jednak malec powinien z pozycji raczkowania usiąść samodzielnie, by móc potem trenować we własnym zakresie i z własnych potrzeb siedzenie. Zdaję sobie sprawę z tego, że siedzenie dla dzieci jest bardzo atrakcyjne. Zmienia się ich pozycja ciała, inaczej widzą świat, mogą chwytać zabawki. Siadanie to bardziej skomplikowana umiejętność niż siedzenie. I trzeba po prostu dać dziecku czas i być cierpliwym, pozwolić mu na rozwijanie się w jego indywidualnym tempie, bez patrzenia na tabelki rozwoju. Jestem pewna, że gdy z rozwojem dziecka dzieje się coś nieprawidłowego matczyna intuicja nie zawiedzie.