To pytanie retoryczne. Nie ma na nie odpowiedzi. Teoretycznie. Bo może jednak jest jakiś klucz, do tego by sensownie na nie odpowiedzieć? Zanim spróbuję go znaleźć, opowiem, jak było ze mną.
Nigdy nie lubiłam dzieci, ale zawsze chciałam je mieć. Śmieszne prawda? Wcale nie. Otóż wiedziałam, że z moimi dziećmi będzie po prostu inaczej. Przecież moje dzieci będą grzeczne i kochane, nie będą mnie denerwować. Wcale, ale to wcale. I nigdy nie zamknę się przed nimi w drugim pokoju, by liczyć do 10 i odrzucać mordercze myśli…
Jest rok 1997 kiedy poznaje swojego męża. Kończymy liceum. Studiujemy, idziemy do pracy. Pobieramy się w 2007 roku, rok później jestem w ciąży. W 2009 roku rodzi się Kuba, mamy po 27 lat. Jesteśmy na to za młodzi, znajomi imprezują. Po nie całych 3 latach rodzi się Julianka, znajomi dalej imprezują. Mijają 2-3 lata. Dzieci są coraz większe, coraz bardziej samodzielne, zaczynamy imprezować. Najpierw powoli. Wyjście do kina na 2 godziny jest niebywałym osiągnięciem. Kolejny level to impreza z powrotem do domu przed 24.00. Nocowanie poza domem bez dzieci. A co to? Ale o co chodzi? Czy takiego życia chciałam? Czy tak to miało być?
Wybierzmy inny scenariusz. Jest rok 1997 poznaje 5 swoich potencjalnych przyszłych mężów. Mam 33 lata, jestem wolna albo w związku – to w sumie bez znaczenia. Nie mam dzieci. Moje życie nie jest puste, nie mam przecież to czasu. Bawię się, pracuję, zarabiam. Zagłuszam tykanie zegara. On nie istnieje. Może nie mam czasu na dzieci, może jestem zbyt wygodna, może nie mam z kim. W dzisiejszych czasach można mieć dziecko i pod 40. To ja mam jeszcze 7 lat.
Czy każda kobieta powinna mieć dziecko? Czy każda kobieta chce mieć dziecko? Czy każda kobieta ma instynkt? I co to w ogóle jest?
Bardzo dobrze pamiętam pierwsze chwile ze swoimi dziećmi tuż po narodzinach. Różnią się one okrutnie. Kiedy położono mi Kubę na brzuchu po 5 godzinnym, fatalnym porodzie. Nie miałam w sobie żadnym emocji. Pamiętam, że przytrzymałam go ręką tylko po to, żeby nie spadł. Był gorący i przypominał kawał mięsa, a nie moje dziecko. Miłość przyszła później. Najpierw musiał minąć szok. Kiedy urodziłam Juliankę, dobrze pamiętam moment jak mi ją podali, bo rodziłam na stojąco i po prostu musiałam ją łapać. Już wiedziałam, jak kochać od pierwszych sekund życia dziecka. Miałam szklanki w oczach, bo to było moje dziecko, mój cud. Z Kubą też miałam szklanki w oczach, ale z innego powodu, to był żal nad sobą, nad tym, że oto zmienia się całe moje życie.
Było warto. Było warto jak cholera. Nie wyobrażam sobie życia bez moich dzieci. One zmieniają wszystko, one dają sens. Życie przed dziećmi zlewa się i zachodzi mgłą. Coś tam wspominasz czasem, że było fajnie. Ale zupełnie nie wiesz, nie pamiętasz, co robiłeś w swoim czasie wolnym. A teraz dokładnie wiesz, kiedy masz czas wolny i jak on wygląda, bo musisz go dobrze zaplanować.
Decydowanie się na dziecko – to rzecz doniosła.
To decydowanie się na to, by twoje serce spacerowało gdzieś poza twoim ciałem
Elizabeth Stone
4 komentarzy Kiedy jest odpowiedni czas na dziecko?
Karola P.
Mam 25 lat, od prawie dwóch jestem mężatką. NIGDY nie chciałam mieć dzieci, ale matka natura to podłe stworzenie, które od kilku miesięcy pacyfikuje mnie wyrzutami hormonów, po których TAK BARDZO CHCĘ mieć dziecko (między innymi w trakcie jednego z takich “wyrzutów” zaczęłam grzebać w blogosferze parentingowej, znalazłam Ciebie i już tu zostałam).
Generalnie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie z noworodkiem czy dwulatkiem, ba, nawet mnie ta wizja rozczula i zachęca. Ale potem myślę o 7-, 10- czy 15-latku i kurczę, boję się, że zwyczajnie nie dam sobie rady. Boję się, że nie udźwigniemy finansowo pojawienia się dziecka. Boję się, że wszystkie moje zawodowe plany rozlecą się po całości. Boję się, że (jakkolwiek głupio to nie brzmi!) dziecko będzie już na zawsze.
I z całego serca zazdroszczę dwóm moim koleżankom, które najzwyczajniej w świecie “wpadły” na pierwszym roku studiów. Ich dzieci mają teraz po 5-6 lat, a one, jedna z własną firmą, druga z otwartym przewodem doktorskim, mówią, że nic lepszego niż ta “wpadka” ich w życiu nie spotkała. Żałuję, że byłam aż taka ostrożna i życie nie zdecydowało za mnie, bo teraz przed otwartym powiedzeniem “tak” powstrzymuje mnie strach, co będzie dalej.
Marta - Zamotani.pl (author)
Boimy się tego, czego nie znamy. To chyba naturalne. Ja też się boję! Np. myśli o trzecim dziecku, a matka natura robi swoje i też mam wrażenie, że ktoś mnie ostatnio faszeruje oksytocyną. Nie myśl teraz o 5 czy 10 latku, bo po co. Myśl o tym, co jest dzisiaj. Ciąża to tez fajny stan, by się oswoić z tym dzieckiem. Ja sobie też nie wyobrażałam starszych dzieci, a moje starsze dziecko idzie we wrześniu do szkoły. Nic na to już nie poradzę, muszę się oswajać 🙂 Fajnie, że tu jesteś 🙂
Magda
Na pewno dojrzec potrzeba choc tu w zasadzie jak z nauka plywania- w teorii sie nie do konca da. Latwiej beda miec ci co potrafia sluchac beda wiedzieli na co sie przygotowac zbierajac wrazenia od dzietnych znajomych. Odkladac natomiast nie warto. Zeby nie zostawic za szybko wlasnego dziecka na tym swiecie samego i zeby moc samemu nacieszyc sie wnukami a im dac szanse poznania bogactwa posiadania babci i dziadka.
Ania
Nie ma najlepszego czasu na dziecko, podobnie jak nie ma najlepszego czasu na awarię pralki. Są tacy, którzy potrafią się świadomie zdecydować i tacy, którzy nie potrafią. A jeszcze inni po prostu nie chcą. Ja należę do pierwszej i ostatniej grupy. Bardzo chciałam mieć dziecko (a przynajmniej tak mi się wydawało) i urodziłam w wieku 24 lat. Już wcześniej, jeszcze przed pierwszą ciążą, wiedziałam, że nie lubię dzieci. Moją córkę jednak bardzo kochałam. Następnie dojrzałam i uzmysłowiłam sobie, że jednak nigdy przenigdy nie chcę mieć kolejnego dziecka. 14 lat później moje dziecko postanowiło się i tak urodzić, bez mojej zgody. I mam teraz 15-latkę i 7-miesięczną 🙂 I to prawda, że dzieci jak są małe to są takie słodkie, że chciałoby się je schrupać, a jak dorosną, to człowiek żałuje, że tego nie zrobił 🙂 Obie moje córki to łachudry, ale są przecudowne. Mają zupełnie inne charaktery, wkurzają mnie jak cholera, czasem myślę, że wystrzelę je w kosmos, bez biletu powrotnego. Ale wystarczy, że mała mnie uraczy bezzębnym, ufnym uśmiechem, a duża zrobi lub powie coś rezolutnego i widzę, jakie udało mi się wpoić jej wartości i jaka jest mądra i od razu myślę sobie, jaka jestem szczęśliwa, że je mam. Że nie wyobrażam sobie życia bez nich. Doskonale jednak rozumiem kobiety lub mężczyzn, którzy nie chcą mieć dzieci. I nie powinni być osądzani lub traktowani z ostracyzmem, bo to WYŁĄCZNIE ich wybór i nic nam do tego. Ludzie się różnią. Jedni maja niebieskie oczy, inni brązowe i jedni mają instynkt rodzicielski, a inni go nie mają. As simple as that. A najgorsze, co można zrobić, to zdecydować się na dziecko z nieodpowiednich powodów. Choć i tak uważam, że macierzyństwo to sport ekstremalny, a córki kocham najbardziej po 21.00 😉 Czuwaj!