To moja córka. Jeszcze w wakacje karmiłam ją piersią. Nie pamiętam ostatniego dnia, ostatniego łyka mleka. Nie pamiętam, bo to się rozmyło naturalnie. Tak jak się zaczęło pewnej kwietniowej niedzieli 2012 roku, tak i się skończyło w wakacje 2015 roku. Pamiętam nasze pierwsze karmienie. Tego nie da się zapomnieć. Pamiętam, że chciałam ją karmić od razu po porodzie. Przystawiałam ją do piersi, a ona nic. Daj jej czas, dopiero się urodziła, jest jeszcze opita wodami, ma pełny brzuszek – mówiła położna. Położyłam ją na sobie, i tak sobie leżałyśmy. Zgaszono światła, zasłonięte zasłony. Chłonęłam każdą minutę jej pierwszych minut życia i czekałam co będzie dalej.
Bardzo chciałam karmić piersią, ze starszym synem nie wyszło mi do końca tak jak chciałam. Dużo było walki, zwłaszcza w pierwszych tygodniach jego życia. Dopięłam swego, karmiłam synka do roku czasu, może chwilę dłużej. Jednak za wcześnie podałam butelkę. Nie wytrzymałam presji, nie przeczekałam kryzysów. Mówili, że jest duży, że się nie najada, że kończy mi się mleko. Tak mówili. A ja w to uwierzyłam, zamiast przetrzymać. Teraz to wiem, teraz zrobiłabym inaczej. Ale wtedy robiłam wszystko, zgodnie z wiedzą jaką miałam na tamtą chwilę.
Dlatego wiedziałam, że teraz muszę zrobić inaczej. Dostałam szansę, dobry start i zamierzałam to wykorzystać. Przestałam patrzeć na innych, nie słuchałam poradników, nie czytałam ile powinno jeść dziecko i jak często, nie zaczęłam nawet rozszerzać diety, kiedy tabelki krzyczały, że to już czas, to już szósty miesiąc. Ja po prostu robiłam swoje, słuchając dziecka i własnego organizmu. Wszystko wokół mówiło mi, że to ta właściwa droga i na wszystko przyjdzie czas. I faktycznie kiedy córka była gotowa, zaczęła interesować się moim talerzem, powoli bez spiny, jadła z nami to co chciała. Jednak do roku czasu mleko było totalną bazą, a ja wcale nie czułam się tym ograniczona.
Jasne, nie chodziłam na imprezy i nie piłam piwa litrami, ale miałam wieczory z kieliszkiem wina i wychodziłam wieczorami do kina z przyjaciółką. Brałam z życia to co mogłam i nie chciałam więcej, bo musiałabym za to zapłacić większą cenę. A dla mnie korzyści z karmienia piersią rosły każdego dnia.
Miałam gdzieś z tyłu głowy założenie, że chciałabym karmić córkę, tyle ile potrzeba, na pewno do dwóch lat. Nie wiem czemu wydawało mi się wtedy, że kiedy córka będzie miała 2,5 roku to już nie będę jej karmić. Teraz z doświadczenia wiem, że nie ma sensu robić założeń i stawiać sobie granic. No chyba, że ktoś to lubi i traktuje motywacyjnie. Mnie się ta granica wraz z rozwojem dziecka przesuwała do przodu, aż był moment, że byłabym w stanie karmić jeszcze teraz, gdybyśmy obydwie tego chciały.
Kiedy córka skończyła rok a ja karmiłam dalej, poczułam, że jesteśmy na dobrej drodze do długiego karmienia piersią. Tu zaczynał się dla mnie kompletnie nowy czas, jeszcze nie zbadany, ponieważ z Kubą nie doszłam do tego etapu. Nie doszłam do karmienia 1,5 rocznego, chodzącego i gadającego dziecka. Po, co takie dziecko karmić, skoro je już kotleta, pytali. A no po to, że wieczorem usypia w 3 sekundy, bez frustracji, walki i płaczu. Faktycznie wieczorne karmienie to był jeden z wielu powodów dla którego nie chciałam z tego rezygnować.
Teraz chciałabym Wam napisać prawdę, bo nie zawsze było tak wesoło. Pamiętam okresy kiedy córka nagle potrzebowała więcej mleka, bliskości, po prostu mnie, co się oczywiście ściśle wiązało z karmienie piersią. Był taki okres, że nie mogłam usiąść na kanapie, bo ona od razu była na mnie i od razu domagała się mleka, możecie sobie wyobrazić co się działo, kiedy próbowałam jej odmówić. Jeśli byłam w domu nikt nie był w stanie zaspokoić potrzeb mojej 2 latki, tylko ja. To było dla mnie trudne. Z jednej strony karmienie piersią dawało mi wiele swobody, bo mogłabym szybko uspokoić dziecko, wyregulować ją, ukoić, uśpić. Z drugiej strony tylko ja to mogłam zrobić. Inaczej było, gdy mnie nie było fizycznie. Wtedy usypianie z tatą, co trwało oczywiście dłużej, było przez córkę akceptowane. Ale był jeden ważny warunek, musiało mnie nie być.
Karmienie piersią w nocy nigdy nie stanowiło dla mnie specjalnego problemu, ponieważ robiłam to przez sen. Rano gdyby mnie ktoś zapytał, ile razy córka budziła się w nocy, nie byłam w stanie odpowiedzieć. Jednak pamiętam okresy zwiększonych pobudek w nocy i nocnego domagania się piersi, bywało, że budziła się jak noworodek co 2-3 godziny. Z dziecka, które śpi ze mną całą noc i ją przesypia, nagle znów miałam co chwile pobudki. I nawet to nocne karmienie by mi tak nie przeszkadzało, gdyby nie to, że córka potrzebowała spać blisko mojej piersi, ssać ją i najlepiej leżeć na mnie. Każda próba uwolnienia się, kończyła się protestem. To był moment, gdzie chciałam przerwać karmienie piersią. Byłam zmęczona. W dzień nie stanowiło to dla mnie problemu, wieczory i poranki także to nie był ten problem, ale w nocy, nie rozumiałam co się dzieje. To znaczy, wiedziałam, bo słuchałam dużo innych matek, że to taki okres i minie, ale dla mnie to trwało za długo i nawet jak się uspokajało to tylko po to by wrócić za chwilę z jeszcze większą siłą.
Nie pamiętam więc dokładnie, kiedy zaczęłam odmawiać córce picia mleka w nocy. Myślę, że to był czas pomiędzy 2-3 rokiem życia, i to raczej bliżej trzeciego. Zresztą podanie tutaj tego wieku nic nie zmieni, bo dla innej matki czy innego dziecka, ten wiek i potrzeba może być zupełnie w innym przedziale czasowym. Kiedy miała 2,5-3 latka zaczęłam się z nią umawiać, że mleczko pijemy tylko w domu. Czułam potrzebę wprowadzania takiej zasady, ponieważ córka naprawdę dużo potrzebowała mojego mleka, samego tego rytuału, możliwości bycia blisko poprzez karmienia piersią i lubiła o to prosić w różnych sytuacjach. Jak się łatwo domyślić, dla mnie już mało komfortowych. Długo starałam się karmić córkę publicznie, ale w pewnym momencie poczułam, że chce by to było już tylko takie nasze. Poza tym córka zawsze wyglądała na dużo starszą niż w rzeczywistości. I miałam poczucie, że jest to trudne dla ludzi, którzy siłą rzeczy na to patrzą, a tak naprawdę to było trudne dla mnie, bo czułam się oceniana. Nie wiem czemu zawsze lepiej z karmieniem piersią czułam się za granicą, może dlatego, że tam spotykają się różne kultury i wzorce i mniej ludzi obchodzi co robisz z własnym ciałem, a w szczególności z własnym dzieckiem.
Nie chciałam kończyć karmienia piersią z dnia na dzień, ale kiedy Julianka była już 3 letnią dziewczynką, która normalnie chodzi do przedszkola. Miałam potrzebę ustalenia granic i zasad. Pewnie gdybym tego nie wprowadziła, karmiłabym dalej, bo Juli naprawdę bardzo to lubiła i potrzebowała. Stopniowo więc ograniczałam dzienne karmienie, proponując mleczko w kubeczku i inne posiłki, lub po prostu przytulałyśmy się. Tak zostały dwa rytualne bardziej już karmienia, na wieczór i na dzień dobry. Z czasem zostało tylko to na wieczór. A z czasem przyszły wieczory, gdzie Julianki nie zawsze prosiła o mleko tylko usypiała przy mnie podczas czytania czy nucenia piosenek. Bywało, że już nie piła mleka kilka dni, i nagle przypominało jej się i prosiła o nie. Wyciszało się to powoli. Wygasło.
Teraz czasem jej mała ciepła rączka, wędruje w nocy do mojej piersi, by przytulić się do niej i westchnąć przez sen…
Historie o karmieniu piersią na innych blogach:
Już nie karmię – Dwie córki
21 komentarzy Moja historia o karmieniu piersią
Mamuszka
Marta, piękny tekst! Bardzo osobiście go odbieram – wszak karmię również mojego starszaka. Właśnie chyba mam taki okres, że chciałoby mi się stopować, ale z drugiej strony trudno to zrobić przy młodszym dziecku. Taka sprawa;)
W każdym razie, chciałam napisać, że wykonałaś świetną robotę! Wszystko co przeszłyście jest naturalne i piękne. Sposób w jaki spisałaś swoją drogę mleczną podkreśla tę naturalność. Brawa wielkie!
Marta - Zamotani.pl (author)
Mamuszka, dziękuję Ci <3
Udomowiona
Naprawdę pięknie napisane. Mam nadzieję, że moja historia będzie miała podobne zakończenie. Karmię mojego półtoraroczniaka i póki co jestem na dobrej drodze. Świetnie to ujęłaś o tej przesuwającej się granicy. U mnie to mąż co jakiś czas dopytuje czy mniej więcej wiem kiedy koniec, ale szybko sam sobie odpowiada, że to chyba jeszcze trochę potrwa i to jemu przesuwa się ta granica.
Niesamowite ile się dyskutuje o tym czy długie karmienie piersią niesie ze sobą jakiekolwiek wartości odżywcze, czy ma wpływ na budowanie systemu odpornościowego a zapomina się o takich zaletach o których piszesz jak wpływ karmienia na zachowanie dziecka, szybkie usypianie, ukojenie, pocieszenie, itd. Mleko z piersi to magiczna broń 🙂
Magda
Moja córcia do 2 lat z hakiem jadła praktycznie wyłącznie moje mleko (tylko raz na jakis czas skusiła sie na normalne jedzenie, nie cześciej niz raz w tygodniu). Była w 97 centylu, z zaleceniem od doktor, zeby mniej jadła bo była tłuściutka 😀 A jednoczesnie wogole nie chorowała. Tak wiec nie ma możliwości, zeby mleko z piersi nie miało juz większych wartości odżywczych. Wszystkim to twierdzącym pokazywałam moje dziecię 😀😀
Sylwia
Marta, dziekuje za ten wpis. my z Witusiem ciagle jeszcze intensywnie sie karmimy i zastanawiam sie jak to dalej bedzie wygladała.. ja zaczelam myslec ze troche ograniczymy bo wrocilam do pracy i czasem trudno mis ciagac.. a on chyba potrzebuje mleczka jak mnie nie ma jeszcze bardziej.. do tego mniej je ostatnio wiec mlekiem nadrabia wszystkie braki… pamietasz moze ile razy dzienni karmilas Juli jak miala roczek?
Kasia
Och jak pięknie. Czytając ostatnie slowa aż sie wzruszyłam. Sama karmię synka już 19 mcy i nie zamierzam rezygnować.
Ola
Cudowna historia! Życzę sobie i córce takiej drogi ale z nadzieją, że skończy się między 1,5roku a 2 lata:) bez łez, krzyku i przymusu.
Dorota
Od zawsze chciałam być Mamą.. taką właśnie co tuli, nosi, całuje, jest blisko…
Synek ma dwa miesiące i nie lubi bliskości…
Nie uspokaja się na rękach gdy mu źle, nie lubi głaskania, miziania, nie znosi leżeć na brzuchu zatem też na mojej klatce..
Może wpływ na to ma asymetria..
Gratuluję Ci tak pięknego (choć trudnego) czasu i mam nadzieję, że mój Synek będzie chciał kiedyś zasypiać wtulony..
Paulik
Dorotko, Twój synek Cię bardzo kocha, jestem tego pewna. Musiałam Ci to napisać, nie wiem czemu.
Marta - Zamotani.pl (author)
Dorota, myślę, że możesz mieć dobrą intuicję, mój syn miał wzmożone napięcie mięśniowe, pisałam o tym na blogu, możesz przeczytać. Bardzo trudno było go nosić na rękach i tulić i karmienie piersią też było trudne. Może asymetria też Wam to utrudnia? Konsultowałaś się z fizjoterapeutą/neurologiem?
ela
Duzo malych dzieci nie lubi lezec na brzuchu, a dwa miesiace to jeszcze bardzo male dziecko. Co moge z serca poradzic, to rehabilitacje ze wzgl na asymetrie. A potrzeba bliskosci….moze jeszcze przyjsc ze zdwojona sila :). Jozio rozkrecil sie jak mial 5 miesiecy i od tamtego czasu nie ma szans, zeby zasnal beze mnie i piersi. Nawet na drzemke w dzien. Teraz ma 10 miesiecy. Tego zycze! I serdecznie pozdrawiam!
Basia
O rany! Dosłownie jakbym czytała o nas. Coprawda karmie synka “dopiero” 1,5 roku ale rownież mam problem z nocnym “wiszeniem” na piersi po czym budzę sie połamana bo bie moge zmienić pozycji. Jak tylko siadam to mały leci z okrzykiem ” mama, mlecz!” Szczególnie nasilona potrzebę tej bliskości ma kiedy bardzo dokuczają mu zęby.
Tylko ja z kolei chciałabym już przestać karmić ale nie potrafię patrzeć jak cierpi niedostający mleczka :-/
Żelikowska
Rany, a ja akurat w kryzysie laktacyjnym. Po ponad dwóch i pół roku doszłam do wniosku, że ja tego karmienia to w zasadzie nie lubię. Nie wiem, czy to wina hormonów ciążowych, czy zmęczenia materiału, ale padam na twarz, mam dość i truchleję na myśl o karmieniu dwójki ^^’ Mam nadzieję, że mi to przejdzie. KP kosztowało mnie ogrom walki, wylanych łez i poświęcenia maksymalnego, a teraz czasami mam myśli, że trzeba było odpuścić. Ech, zwalam na hormony jednak.
Kinga
Piękna historia.
Ja niedawno odstawiłam swojego 20 miesięcznego chłopczyka, co kosztowało mnie bardzo dużo emocji. Nie spodziewałam się, że będzie to aż tak trudne psychicznie dla mnie… gratuluję samoodstawienia. Dzięki temu historia jest pełna i piękna 🙂
Monika
Ja karmie już 6 lat. Tez zakładałam ze pokarmie rok, może półtora – wszystko dzięki książkom napisanym przez ‘cudownych’ zaklinaczy dzieci. Dzieci się nie tresuje czy ustawia, dzieci się kocha – polecam książki dr Sears. Gdy moja córka miała jakieś 6 miesięcy usłyszałam w tv ze według WHO dzieci są karmione piersią do 4,2 roku życia (średnia światowa). Dla mnie to był szok! Wychowana w butelkowym świecie myślałam ze POWINNAM przestać karmic około 6-12 miesiąca. Moja pani pediatra zapytała się mnie dlaczego ja jeszcze karmie, przecież to nie ma żadnych benefitow dla dziecka. Koleżanka dowiedziała się od pani doktor w szpitalu ze karmienie ponad 6 miesięcy jest ZŁE dla dziecka! (jak dla mnie to ona zasługuje na skreślenie z listy lekarzy). Corka ma teraz 6 lat i codziennie przychodzi przytulic się i potrzymać, przestała ssać po 4 roku życia, po przyjściu na świat jej siostry. Karmiłam starsza córkę będąc w ciąży i mam 2 zdrowe ‘przylepy’, walczące o cycki, kto na którym będzie, bo po krótkiej przerwie starsza córka wróciła do piersi. W Polsce karmienie piersią jest dużym nie-nie, za granica nie widza w tym problemu. Czasem było trudno, i nadal jest, bo młodsza córka ma skazę białkową i muszę ograniczać produkty mleczne (przy okazji okazała się ze ja również nie toleruje laktozy), ale warto. Karmic piersią należny tak długo jak dziecko ma ochotę.
Monika
I jeszcze jedno – karmienie na zadanie i jak długo dziecko sobie zażyczy. Zadnych bzdur typu nie częściej niż co 3 godziny, 6 razy na dzień czy nie pozwalać zasypiać przy piersi. Moja córka ma teraz 20 miesięcy, jak ma ochotę na mleczko to siada na sofie z pilotem do telewizora w reku, wola mnie ‘mama sit’, ja siadam, wykładamy cycki, włączamy telewizor i mamy seans telewizyjny tak długi jak Mała ma ochotę. A jak wracamy samochodem do domu to jak córka widzi ze skręcamy do domu to z radością krzyczy ‘cycy!’, bo dom oznacza swobodny dostęp do mleczka. Chociaż ja nie mam problemow z karmieniem w miejscach publicznych, karmiłam starsza córkę na ławkach w centrach handlowych nawet jak miała juz 3 lata. W kościelnej ławce tez karmiła, papież Franciszek zmienił słowa z Pisma i powiedział karmcie swoje dzieci piersią.
Monika
Warto zajrzeć do książki Polityka Karmienia Piersia. Ideologia, Biznes i Szemrane Interesy
Alicja
My też już mamy za sobą różne historie i kryzysy, problemy z laktacją, femaltikery, spotkania z doradczynią laktacyjną, nocne pobudki. Na szczęście przetrwałyśmy i już minęło 20 miesięcy.
Dorota
Marto, właśnie opisałaś Idealne Karmienie Piersią. Idealne dla Ciebie i Twojego dziecka. Mamy nadzieję, że i u nas tak płynnie to przebiegnie.
Alergiczne Dziecko
U mnie też nie było tak różowo, a zanim zdecydowałam się o przejściu na butelkę to chyba z tydzień nie spałam. Poczytajcie: http://alergicznedziecko.pl/flaszka-czy-bar-mleczny/
Groshe
Naprawdę piękny tekst. Taki szczery i osobisty. Prywatny. Dzięki że się tym z nami podzieliła. ❤