Ponoć musi upłynąć jakiś określony czas, żeby na pytanie co robisz odpowiedzieć jestem blogerką/jestem blogerem. Długo nie traktowałam bloga poważnie. A już na pewno nie patrzyłam na siebie w kategoriach bycia blogerem. Ot, zwykła strona. Powstała, bo zostałam doradcą noszenia. Miało być tylko o chustach. O niczym więcej. Miała być tylko dla osób, które szukają wiedzy na temat chustonoszenia i miały znaleźć mnie. Blogosfera, a co to takiego, po co to komu?

Mniej więcej rok temu coś mi się zaczęło zmieniać w głowie. Chusty zaczęły mnie nużyć, męczyć. Ciągle ten sam temat, ile można. Poza tym pisząc tylko o chustach uderzam ciągle w tę samą publikę, która w dodatku co rok mi się zmienia. Jestem więc jak jakieś pismo parentingowe, czytane tylko w okresie ciąży, dopóki w niej jesteś. A potem już nie.

Zaczęłam pisać inaczej, trochę pod siebie. Kiedy miałam potrzebę napisania o czymś, coś mnie zainspirowało, robiłam to. Nie zastanawiałam się na ile to pasuje do chusty, nie przemycałam tam tematu noszenia dzieci. Tak powstały moje najlepsze wpisy. O chustach w nich nie ma nic. Stało się jednak coś bardzo dziwnego, kiedy pozwoliłam sobie pisać o czymś więcej nie tylko o chustach. Nagle zaczęłam o nich pisać jeszcze więcej. Nigdy chusty nie znikną z tego bloga, o nie. Przepraszam chusty, że was obraziłam, wcale już mnie nie nużycie.

Pojechałam na Blogowigilię z chustą. Chciałam motać jakieś blogerki w szmaty, ale one nie zabrały dzieci. Wysłuchałam kilka historii o tym jak moje dziecko nie lubiło chusty. Kiedy ktoś słyszy, nazwę mojego bloga, w szczególności, kiedy jest to matka, zawsze ma potrzebę podzielenia się swoim doświadczeniem chustowym. To jakaś magia tych chust. Od razu zaczyna się o nich gadać. Słyszałam już tyle historii o chustonoszeniu, każda jest inna, a wszystkie są takie same. Chusty odmieniły moje życie. Wiem, banał. Ale to poszło dalej. Przez chusty mam bloga. A blog to dopiero odmienił moje życie. Blogi to ludzie. Za każdym blogiem stoi jakaś osobowość. Niby każda jest inna, a wszyscy tak naprawdę jesteśmy tacy sami.

Blogowigilia była dla mnie emocjonującym przeżyciem. Tyle nowych/starych ludzi. Gęby internetu. Cieszę się z tych rozmów, bo dopóki byłam w stanie to jeszcze rozmawiałam. Mam takie wrażenie, że choć tyle osób poznałam, to tak naprawdę nikogo nie znam. Ale dobrze mi z tym, nie potrzebuję więcej. Ludzie są dla mnie ważni. Zwłaszcza Ci, których znam nie tylko z blogosfery. Całuski dla moich przyjaciół Agaty i Pawła Lipców, za mocne wsparcie podczas imprezy i po.

I wszystkim tych uściskanych na imprezie, świeżo poznanych lub też nie, pozdrawiam!

12374897_921697101247129_3358775115396580559_o

Na zdjęciu od lewej: Agata Lipiec (wybiegane.pl), ja, Michał Górecki (nevergrowup.pl, mikemary.pl) Sara Ferreira (missferreira.pl), Paweł Lipiec (wybiegane.pl)

Zdjęcia: kotkowicz.pl

A więcej zdjęć z Blogowigilii możecie zobaczyć TU.