Kiedy mijam na ulicy czy w sklepie rodzica, który niesie swoje dziecko w chuście lub nosidle, nie zwracam już uwagi. Jasne widzę, że niesie. Przecież rozpoznaję, że to chusta. Wiem dokładnie nawet jaka. Wiem jakie wiązanie. To tak jak z czytaniem. Idziesz ulicą i czytasz różne rzeczy, bo umiesz to robić, ale to nie oznacza, że skupiasz się na tym. Ja tak mam z ludźmi, którzy noszą. Widzę ich, ale nic ponadto. A dlaczego? Bo nie chcę być doradcą noszenia w tej właśnie chwili.

Chcę być i jestem doradcą noszenia, wtedy kiedy ktoś mnie o to poprosi. Kiedy ktoś mnie potrzebuje. Kiedy ktoś wyraża zgodę na to bym to właśnie ja powiedziała mu jak nosić. Kiedy ten ktoś zaprasza mnie do swojego domu, dosłownie i w przenośni. Wtedy jestem doradcą noszenia. Jednak na co dzień, nie chcę nim być.

Idąc ulicą i patrząc jak ktoś niesie dziecko, nie chcę być doradcą, bo nie chcę oceniać. Nie chcę analizować, krytykować. Nie chcę wchodzić w czyjąś przestrzeń. Naruszać tej prywatności, dopóki nikt mnie o to nie prosi i nie pyta. Nie chcę czuć się przez to lepsza. Tylko dlatego, bo mam większą wiedzę od tej osoby. Nie ważne jak ten ktoś niesie. Czy robi to dobrze, czy źle. Nie ma to totalnie znaczenia. To jego decyzja, jego wybór. I jestem przekonana, że najlepszy, bo nie znam rodzica, który celowo podejmowałby niekorzystne decyzje dla swojego dziecka. A nawet jak niesie źle, to ja dalej uważam, że nie robi tym krzywdy. Może kiedyś będzie coś musiał naprostować, ale on to zrobi. Bo jest rodzicem i poradzi sobie. A każdy rodzic, zwłaszcza taki, który niesie, chce dla swojego dziecka jak najlepiej.

Nie znoszę hejtu. Nie znoszę tej próby ratowania świata. W każdej dziedzinie, nie tylko chustonoszenia. Jednak jakimś fatalnym splotem wydarzeń, chustonoszenie daje sobie do tego prawo. Dużo tutaj uwag. Dużo zastanawiania się jak podejść do matki, która niesie dziecko w wisiadle i jak jej pomóc. Nie ważne, czy ona tej pomocy i tej wiedzy od nas potrzebuje. My i tak chcemy pomóc. Przecież kieruje nami dobroć. Ja w to nie wierzę. I nie chcę być takim doradcą noszenia, nie chcę i nie będę. Możesz pomyśleć, że to mnie nie obchodzi, że nie chcę pomóc. Wręcz przeciwnie, bardzo chcę pomagać. Zawodowo robię to już 4 lata. Ale tylko tam, gdzie mogę. Tylko tam gdzie ktoś tej pomocy oczekuje. I nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Nic ponadto co cały czas robię.

Internet pęka w szwach. Zdjęcia zrobione z ukrycia, komuś kto źle niesie. W ogóle wtedy nie widzę tego zdjęcia, nie widzę tego wisiadła i źle zawiązanej chusty. Ani mnie to nie śmieszy, ani nie martwi. Nie mam do tego emocji. To co jest dla mnie widoczne i to co wywołuje u mnie emocje, jest po drugiej stronie tego zdjęcia. To jest ta osoba, która zrobiła to zdjęcie. I nic więcej. Jeśli jednak dalej chcesz zmienić świat, zacznij od siebie.

Idę więc ulicą, widzę różne rzeczy. Widzę trochę chust, dużo nosideł, nie zawsze tych dobrych. Czytam. Po prostu czytam i idę dalej.