fbpx

Choć pisałam o tym już wiele razy, ciągle mam wrażenie, że temat jest ważny i potrzebny. I cały czas słyszę te same pytania. Od kiedy możemy nosić dziecko w chuście? Myślę ostatnio skąd biorą się te pytania. Czemu tak bardzo potrzeba jednoznacznej odpowiedzi. Rodzic w dzisiejszych czasach żyje wśród specjalistów różnych maści (pediatrzy, ortopedzi, ginekolodzy, położne, pielęgniarki środowiskowe itp.). Każda z tych osób zapytana przez Rodzica o tematykę chust, czuję się kompetentna by odpowiedzieć. Jednak odpowiedzi te są często bardzo subiektywne. Oczywiście w oparciu o wiedzę jaką ma dana osoba, a także czym się kieruje. Dlatego tak dużo jest sprzecznych informacji.…

Dawno temu poszłam na studia, gdzie mogłam robić to co chce. Czytać. Teraz już się nie wybiera takich kierunków jak Polonistyka. Prawdopodobnie mając aktualną wiedzę i ja bym wybrała inny kierunek. Jednak wtedy liczyły się inne rzeczy. Wtedy można było robić to co nam się podobało i wybierać kierunki, nawet te nie rentowne. Polonistyka wykształciła we mnie potrzebę otaczania się książkami. I ciągle mam poczucie, że za mało na blogu o książkach.

Kiedy widzę matkę, która źle traktuje swoje dziecko to zastanawiam się nad dwoma rzeczami. Pierwsze z nich, to czy ta mama ma wsparcie, czy nie jest sama, czy ma przestrzeń na samą siebie. A druga rzecz, o której sobie myślę, że ma po prostu trudny dzień, być może najgorszy w całym swoim życiu jako matka. I nie chcę jej oceniać.

Rodzice, którzy sięgają po chustę najczęściej kierują się określoną potrzebą. Ta potrzeba za każdym razem jest inna. Bardzo często wybierając chustę mamy dosyć wysokie oczekiwania. Widzimy w tej chuście nadzieję. Na to, że dziecko będzie spało. Na to, że miną kolki. Chusta ma sprawić, że dziecko będzie spokojniejsze. Chusta ma pomóc w karmieniu piersią. Dzięki noszeniu w chuście być może dziecko będzie więcej jadło, albo właśnie nie będzie się tak często domagać piersi. Chusta ma zbudować więź emocjonalną i dać dziecku poczucie bezpieczeństwa. Tylko czy ten kawałek materiału naprawdę to potrafi? 

Na codzień poprzez charakter mojej pracy spotykam się naprawdę z różnymi kobietami. To są matki, zazwyczaj pierwszego dziecka, ale często też mamy, które już mają starsze dzieci. Każda z nich jest inna, ma inne podejście do macierzyństwa. Często jest też tak, że to macierzyństwo wygląda inaczej niż się spodziewały. I to działa w dwie strony. Jedne mają w głowie totalną rewolucję. Obawiają się, że dziecko wywróci ich życie do góry nogami. Kiedy tak się nie dzieje, a one naturalnie wchodzą w nową rolę bez poczucia, że nie musiała przez to rezygnować z siebie, są mile zaskoczone. To kobiety, które promują…

Siedzę i myślę od czego zacząć. W którym momencie naszego życia przestajemy myśleć o sobie. W którym momencie naszego życia odkładamy nasze potrzeby, pasje na później i co jest w danej chwili ważniejsze, że to robimy. Czasami przestajemy troszczyć się o siebie, bo przychodzi czas w którym inne potrzeby stają się ważniejsze. I to właśnie teraz o nie potrzebujemy zadbać. Coś starego musi ustąpić, by móc zrobić miejsce nowemu.

Dziecko. Kiedy przestajemy nim być. A może w pewnych sprawach, nigdy nie przestajemy być dzieckiem. Dużo się mówi o tym, że warto pielęgnować w sobie swoje wewnętrzne dziecko. Ja to rozumiem poprzez dbanie o swoje potrzeby. Każdy człowiek ma potrzeby, a ich niezaspokojenie wiąże się czasem z konsekwencjami, o których nawet nie mamy pojęcia. 

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek co jest tak naprawdę najfajniejszego dla dziecka w bujaniu go, kołysaniu, huśtaniu, kręceniu i generalnie we wprawianiu go w ruch? Pech chce, że to dla nas jest równocześnie najbardziej monotonna czynność, podczas której szybko się męczymy i nudzimy. Już wiecie o co chodzi? O powtarzalność. No bo ile można bujać dziecko w leżaczku, ile można kołysać w tym samym rytmie na rękach, ile można wirować z nim kółko, lub po prostu ile można chodzić po domu z dzieckiem na rękach, bo ono chce oglądać świat.

Kiedy rodzice po raz pierwszy zawiązują dziecko w chustę i ono w końcu zasypia, następuje błogi spokój. Radość ze snu z dziecka może zrozumieć tylko ktoś, kto bardzo tego potrzebuje, zarówno dla siebie jak i dla maleństwa. Często ten sen jest podstawową i najważniejszą potrzebą, tym gorzej jeśli są trudności w jej zaspokojeniu. Czy są jakieś sposoby, żeby sobie to ułatwić. Czy jest coś co zadziała na moje dziecko.

Zmysł dotyku jest najmocniej rozwiniętym zmysłem u noworodków. Dotyk dla noworodka jest bardzo istotny o wiele ważniejszy niż słuch, wzrok czy nawet smak lub zapach. Przez zmysł dotyku noworodki zaczynają poznawać świat. Jeśli się nad tym dobrze zastanowimy, szybko dostrzeżemy dlaczego noworodki tak bardzo potrzebują bliskości, tak bardzo lubią być noszone i tulone.