Bardzo dużo mówi się o zaletach noszenia dzieci w chuście, że zaspokaja potrzebę bliskości, że korzystnie wpływa na rozwój i samodzielność dziecka. A w ogóle, że dzieci mniej płaczą, że nie mają kolek, że śpią i nie marudzą. Istna sielanka i błogostan w jednym. A co ma z tego matka?

To może zacznijmy od tego ile waży dziecko? Noworodek urodzony w terminie waży około 3-3,5 kg. A taki trzy miesięczny osesek to pewnie już i nie raz do 5-6 kg spokojnie dobija. A półroczny bobas? A taki nie chodzący, czasem ledwo siedzący dziewięciomiesięczny panicz to może ważyć nawet 9-11 kilogramów! To sobie teraz ponoście takie marudzące, ząbkujące dziecko na biodrze, albo jakkolwiek potraficie. Ci co dzieci nie mają, niech sobie pożyczą nawet na 15 minut od koleżanki, jeśli odda. A przypuszczam, że odda z chęcią dla chwilowej ulgi pozbycia się ciężaru. A jak nie macie takiej możliwości to patroszymy dużego misia, wsypujemy 10 kg ryżu lub soli i nosimy. Czy macie już dość? Ja po 10 minutach zataczania koła z 7 kilową Julianką na rękach, podświadomie lokalizuję męża i z ciężkim oddechem wyrzucam z siebie łagodną zachętę: Czy możesz teraz ją ponosić przez chwilkę? No, ale nie zawsze mamy tego męża pod ręką i jesteśmy w domu przez większość czasu kompletnie same.

No a teraz wyobraźmy sobie, że dzwoni telefon, puka ktoś do drzwi, kotlet się przypala i pralka pika radośnie oznajmiając zakończenie swojej pracy, a my mamy na ręku dziecko, którego odłożyć się nie da, bo płacze i przywołuje nas natychmiast. A teraz wyobraźmy sobie, że mieszkamy na 4 piętrze bez windy, żeby wyjść z dzieckiem na spacer musimy znieść na dół stelaż od wózka, gondolę, torbę z pieluchami i dziecko. Albo jesteśmy na wakacjach w górach lub nad morzem, taszczymy po plaży wózek, kółka się blokują pod ciężarem dziecka i pewnie jeszcze miliona innych rzeczy uwieszonych na wózku. A jak spieszymy się do lekarza i czekamy na przystanku i podjeżdża autobus, ale niestety nie niskopodłogowy, to podejmujemy frustrującą próbę wejścia do autobusu z wózkiem, czy odpuszczamy i znów czekamy na następny? A jak ktoś ma więcej dzieci niż jedno i wychodzi z nimi na spacer, i to drugie ucieka, to zostawiamy wózek i biegniemy za nim, czy biegniemy z wózkiem? Zakładając oczywiście, że to drugie dziecko leży grzecznie w wózku, bo niekiedy wcale nie chce leżeć, bo nuda albo coś innego i wtedy jedno dziecko na jednym ręku, drugie dziecko trzymamy za rękę, a trzecią ręką, a przepraszam trzeciej ręki nie mamy, no to brzuchem popychamy wózek do przodu i usiłujemy wrócić do domu.

A teraz wyobraźcie sobie jeszcze raz te wszystkie sytuacje, ale z perspektywy takiej, że macie dziecko w chuście i dwie wolne ręce! Ktoś mi może zarzucić, że opisuję skrajne sytuacje i że wcale cały czas tak nie jest. Oczywiście, że nie, oczywiście, że bywa różnie. Ja tylko próbuję powiedzieć, że noszenie dzieci czy to w chustach czy nosidłach miękkich bywa ogromną pomocą jeśli tylko w to uwierzymy i damy sobie szansę. A także zaufamy dziecku i sobie, że jest to nam obojgu potrzebne.