Chociaż szpital to nie dom, to jednak jest to miejsce, które świeżo upieczone Mamy wcale nie chcą tak szybko opuszczać. Kiedy rodzi się pierwsze dziecko, nasze życie wywraca się do góry nogami. Trudno to sobie wyobrazić, dopóki się tego nie przeżyje.
Kiedy urodziłam swoje pierwsze dziecko, spędziłam 5 dni w szpitalu. Kiedy po 3 dobach od urodzenia synka usłyszałam, że mamy zostać jeszcze 2 noce, byłam przeszczęśliwa. Miałam duże problemy z karmieniem piersią i w szpitalu czułam się po prostu bezpiecznie. Wiedziałam, że gdzieś tam na końcu korytarza jest nocna dyżurka, gdzie mogę się w nocy doturlać z tą klekoczącą mydelniczką z dzieckiem i znajdzie się ktoś, kto mi pomoże przystawić dziecko do piersi. W dzień mogłam natomiast poprosić o pomoc laktacyjną. I choć cały szpital był jedną wielką traumą, ludzie byli pozbawienie empatii, to i tak cieszyłam się, że tam jestem. Na myśl o powrocie do domu i zostaniu bez pomocy jakichkolwiek specjalistów od noworodków, byłam autentycznie przerażona.
Kiedy urodziłam swoje drugie dziecko. Po fantastycznym porodzie. Cudownych chwilach. Niesamowitych emocjach. Miałam ochotę wziąć córkę na ręce i wrócić do domu choćby zaraz. Nie potrzebowałam niczego i nikogo. Wiedziałam już jak mam zająć się dzieckiem. Wtedy to okazało się, że spędzimy w szpitalu cały tydzień, z powodu żółtaczki. Z jednej strony był to dla mnie wypoczynek, nic nie musiałam robić oprócz spania, karmienia małej i przewijania. Przeczytałam 2 książki w tym czasie. Ale najtrudniejsza okazała się tęsknota za synkiem, który czekał na nas w domu. Przeraźliwie bałam się tego, jak mam teraz podzielić swoje serce?
Jakie błędy popełniałam po powrocie ze szpitala do domu?
Przede wszystkim rzucenie się od razu w wir obowiązków domowych. Nie wiem co ćpają świeżo upieczone Mamuśki, ale coś ćpać muszą, bo mają wtedy tyle energii, szaleją w kuchni, sprzątają łazienkę. Lecą na tym haju od kilku dni do kilku tygodniu, dopóki im baterie nie wysiądą. A wcześniej czy później, wysiadają… Zupełnie nie wiem co i komu chcemy coś udowodnić. Zamiast zająć się tylko i wyłącznie sobą. Dać sobie czas, by organizm odbudował siły wewnętrzne i zewnętrzne. Skupić się na sobie, bo za tym skupieniem pójdzie też skupienie na dziecko. My wariujemy. Matki Polki. I po co, i dla kogo?
Jak powinny wyglądać pierwsze tygodnie młodej Mamy?
Przede wszystkim duża dawka snu, najlepiej śpij razem w dzieckiem także w ciągu dnia. Twój organizm musi przyzwyczaić się do nocnych pobudek i przestawić na trochę inny tryb życia i spania. Nie zapominaj o ruchu i świeżym powietrzu, ale wszystko w umiarze i dostosowane do trybu życia. Równie dobrze pierwsze 2 tygodnie życia dziecka, możesz z nim przesiedzieć w domu i nic się nikomu od tego nie stanie. To nie wyścigi, nikt Cię nie będzie rozliczał, kiedy i na ile wyszłaś na pierwszy spacer z dzieckiem. Odżywiaj się zdrowo i normalne, bez diety dla matki karmiącej, bo coś takiego tak naprawdę nie istnieje. Możesz jeść wszystko na co masz ochotę w rozsądnych ilościach. Gotowany kurczak z ryżem i marchewką to MIT. Dużo pij wody, zwłaszcza podczas karmienia piersią, zawsze miej pod ręką szklankę wody i najlepiej książkę lub tablet, coś w końcu robić trzeba. Naucz się odpuszczać. Dużo rzeczy może, a nawet powinno teraz poczekać i nie ma to totalnie znaczenia, bo przyjdzie na wszystko czas. Naucz się prosić o pomoc męża, partnera, mamę, teściową, zamiast oczekiwać, że się domyślą, że potrzebujesz by ktoś ugotował Ci obiad. Nie spełniaj oczekiwań innych osób. Jeśli ktoś chce Was odwiedzić, a Ty zupełnie nie jesteś jeszcze na to gotowa, nie czujesz takiej potrzeby, grzecznie odmów i powiedz, że jak tylko poczujesz się na siłach z przyjemnością się spotkasz. Nie ma nic gorszego, niż na siłę przyjmowanie gości, którzy nas zmęczą i przebodźcują dziecko. Słuchaj swojej intuicji, jeśli chcesz nosić i przytulać dziecko to po prostu to rób, nie daj sobie wmówić, że przyzwyczaisz i że lepiej mu będzie w łóżeczku. A jeśli masz odwrotnie, nie poczułaś się jeszcze matką, to daj sobie czas, aby te uczucia powoli do Ciebie dotarły. Pozwól sobie na różne emocje, nie walcz z nimi. Masz prawo być szczęśliwa i smutna. Masz prawo cieszyć się i płakać.
Nie ma jednego takiego samego dziecka i takiej samej matki, ani nie ma jednego sprawdzonego sposobu na pierwsze chwile udanego macierzyństwa. Każda z nas musi znaleźć swój własny sposób.
8 komentarzy Powrót ze szpitala do domu
Magda
Oj, ja miałam inaczej. Chciałam już przy pierwszej córce szybko uciekać ze szpitala. Męczyły mnie te pytania, dlaczego znowu spadła z wagi, czy mam mleko itd. A jak poprosiłam o pomoc w przystawieniu, to nasłuchałam się o wściekle (cytat) głodnym dziecku i wskazano mi drogę do buteleczek z mm. A w domu jakoś się wszystko udało i potoczyło na luzie. I od razu spadki wagi się skończyły. 😉
Zobaczymy teraz, bo szpital inny. Ale najchętniej wyszłabym z niego w trybie brytyjskim, po 4 godzinach…
Ania
Fajnie wyszło Marcia 🙂 Co do moich pierwszych dni, to ja miałam jeszcze inaczej. Najpierw chciałam pędem do domu, a potem chciałam pędem z powrotem do szpitala 😉 Przy pierwszym, bo przy drugim już tylko do domu i świętego spokoju jak również życia we własnym tempie.
Katarzyna
Bardzo ciekawy wpis! Liczę na to, że będziesz częściej publikować takie fajne teksty.
Michał
Tych treści akurat potrzebuje. Świetnie napisane.
Magdalena
Chciałbym wiedzieć, jakim miejscem kierowałeś się pisząc ten artykuł? Niezwykle ciekawe informacje.
Marta - Zamotani.pl (author)
Ja się chyba nie kierowałam miejscem, tylko emocjami jakie były z tym związane. Rodziłam w dwóch warszawskich szpitalach, i to temat na oddzielny wpis raczej, drugi poród na Żelaznej był o wiele lepszy, natomiast doświadczenia na Inflanckiej pozostawiają wiele do życzenia.
Magda
Żałuję, że przeczytałam ten artykuł w ciąży 😉 Miałam w głowie wizję mamy, która po porodzie wychodzi z dzieckiem w chuście i wraca do normalnego życia z dodatkowymi dziecięcymi obowiązkami. Rzeczywistość była okrutna, po poród okazał się ciężki, a połóg jeszcze gorszy. Dopiero po 4 tygodniach byłam w stanie wyjść na pierwszy spacer z dzieckiem. Mówienie o pięknych porodach i prawach rodzącej popieram na całej linii, ale brakuje w mediach podobnej polityki w odniesieniu do połogu. Brakuje opieki fizjoterapeutycznej takiej jak np. we Francji, ale też podstawowej wiedzy na temat tego czasu 😉
daria
Tak jak radzisz zrobiłam dopiero przy trzecim dziecku 😊