Gorąco wierzę w to, że nie ma rodzica, który by nie chciał wychować swojego dziecka na szczęśliwe. Chcemy by nasze dzieci czuły się bezpiecznie, by umiały podejmować decyzje, potrafiły dokonywać życiowych wyborów. Chcemy je wychować najlepiej jak potrafimy zgodnie z naszymi możliwościami i wiedzą jaką posiadamy w danej chwili.
W którym miejscu rozwoju dziecka zaczyna się jego wychowywanie. Czy jak ma 2 lata, czy może jak już ma rok? Moim zdaniem wychowywania zaczyna się już w brzuchu mamy. Każde dziecko w brzuchu ma takie same szanse na bycie szczęśliwym człowiekiem. Po porodzie wszystko zależy już od nas.
Noworodek płacze gdy nie jest blisko mamy, gdy leży sam w łóżeczku. Podchodzisz do niego bierzesz na ręce, cisza. Małe dziecko ma zakodowane, że nie przeżyje bez dorosłej osoby, dlatego pozostawione same, wzywa starszego osobnika. Nawet jeśli jest nakarmione, przewinięte i wydaje nam się, że niczego mu nie brakuje. Płacze nadal. Płacze, bo nie wie kiedy mama do niego przyjdzie. Nie zna poczucia czasu. Nie wie, nie rozumie, że mama poszła tylko na chwilkę. Nie widzi, nie czuje, nie słyszy, że mama jest w drugim pokoju.
Noworodek potrzebuje być w ramionach matki. Chce słyszeć bicie jej serca, tak jak to słyszał w okresie płodowym. Chce czuć jej zapach, ciepło i miłość, wtedy czuje się bezpieczny. Chce słyszeć jej głos, chce być kołysany. Trwa w tej chwili i ta chwila jest dla niego wiecznością. Błogostan.
W tym rozwoju emocjonalnym bardzo dobrze pomaga właśnie chusta. Pozwala by dziecko dalej było blisko matki, pozwala naturalnie zaspokajać ten kontakt, dotyk. Chusta jest niczym innym jak przedłużeniem ciąży. Mama i dziecko mogą być znowu jednym ciałem. Ale nie tylko mama, także ojciec dziecka, któremu nie było dane nosić dziecka razem z mamą, któremu trudniej trochę, bo sam musi sobie zapracować na tę więź z dzieckiem. Może teraz nadrobić te chwile. Zyskać coś dla siebie także. Chusta jest jak bandaż, owija tych co chcą być owinięci. Oswaja rodzica z dzieckiem już trochę w innym wymiarze. Noszenie dzieci buduje zaufanie dziecka do rodzica a także do siebie samego. Niweluje stres związany z przyjściem na świat, dziecko łatwiej aklimatyzuje się w nowym otoczeniu.
Jeśli pozwolimy dziecku być blisko nas, pomożemy mu tym samym w szczęściu jego samego.
Jeśli pozwolimy sobie na tę bliskość, odzyskamy część siebie. Piszę to jako dziecko urodzone przed wcześnie, które spędziło prawie 1,5 miesiąca w szpitalu nie widząc mamy na oczy. Które pewnie nie było tulone, karmione piersią, noszone na rękach. Dlatego noszę teraz swoje dzieci, bo jestem to winna samej sobie, bo dzięki temu ja też mogę być szczęśliwym człowiekiem.
8 komentarzy Pozwólmy dziecku wybrać drogę
Imiębi
ja bylam w szpitalu na oddziale zamknietym przez 2 tygodnie w wieku 9 miesiecy.
Marta - Zamotani.pl
Często słyszę takie historie, że 2 latek sam w szpitalu, albo właśnie jeszcze mniejsze dziecko. Niewyobrażalne.
Iwona
Uwielbiałam nosić Martę w chuście. Ona z pewnością, choć nie umiała tego jeszcze powiedzieć, czuła się w niej wspaniale. Zasypiała prawie natychmiast po zamotaniu. I byłam strasznie zazdrosna, kiedy jej tata równie wspaniale radził sobie z noszeniem jej w chuście. Oboje czuliśmy, że już ona bliżej nas i my bliżej niej, nie możemy być.I to było przepiękne. Szkoda tylko, że tak szybko z niej wyrosła..
Marta - Zamotani.pl
Iwona,
a ile ma Marta? Albo inaczej na ile wygląda (wzrost i waga)? Może jeszcze wakacyjnie załapiecie się na fajne nosidło i górskie wycieczki, lub spacery brzegiem morza 🙂
Iwona
Och.. 15 kg i pewno już przekroczyła 100 cm. Niestety, nasze kręgosłupy nie dadzą już rady:) Ja wytrzymuję jakieś 100 metrów z nią na rękach. Podejrzewam, że w chuście czy nosidle ten ciężar się rozkłada nieco inaczej niż na rękach, ale tak czy inaczej nie damy już rady:)
Marta - Zamotani.pl
Jak czujesz, że nie dasz rady, to nie dasz i się nie dziwię. Mój mąż w nosidle na plecach nosił właśnie takie 17 kg, dla mnie to już było za dużo.
Dag
Przy trzecim dziecku mocno zastanawiam się nad kupnem chusty 🙂
Marta - Zamotani.pl
Bardzo często tak bywa, że noszone są dopiero kolejne dzieci, bo mamie brakuje rąk. I to też jest fajne 🙂