Dziś mam odwagę o tym napisać. Mam wrażenie, że to kolejna sprawa o której się nie mówi, kiedy zostajemy rodzicami. Oczywiście nie mam Was za wariatów, dobrze wiem, że mniej więcej zdajecie sobie sprawę z tego, że życie się zmieni. Ludzie często mówią, że dziecko wywróciło ich świat do góry nogami. To takie zdanie wytrych, bo można je zrozumieć na wiele sposobów. A idąc dalej, jest to stwierdzenie, które dla mnie mieści w sobie wszystkie rodzicielskie emocje świata. A każdy rodzic, używając tej myśli może mieć zupełnie co innego w głowie. I każdy będzie miał racje.
To jakie prowadzisz życie, co robisz, gdzie się z kim spotykasz, gdzie wyjeżdzasz, jaką masz pracę, jakie lubisz kino i jakie pijesz wino wieczorem, kiedy bierzesz kąpiel i ile razy w tygodniu myjesz włosy, kiedy pojawi się dziecko, zostaw po prostu za sobą. Nie wiem na ile będziesz musiała to zrobić, ale na początku po prostu to zrób. Wiem, że dużo osób Ci powie, że za wszelką cenę powinnaś z dzieckiem żyć dalej tak jak żyłaś, nie rezygnować z siebie i swojego życia jakiekolwiek ono było. Dla mnie to taka atawistyczna transformacja tęsknoty za życiem, które kurczowo próbujemy zatrzymać na tym samym poziomie. A z doświadczenia wiem, że pewnych rzeczy dalej się ciągnąć po prostu nie da. I wtedy przychodzi żal, rozczarowanie, smutek, zdziwienie. A zaraz potem wyrzut sumienia, że ten żal w ogóle odczuwamy.
Pozwól sobie na to rozczarowanie, bo wiem, że trochę jesteś zawiedziona, że być może nie wygląda to tak jak myślałaś, że będzie, lub jak mówiła koleżanka, albo jak przeczytałaś w książkach, lub zobaczyłaś na filmie. Pojawiło się dziecko, a wraz z tym wydarzeniem, utraciłaś swoją przestrzeń. Nie ma Cię. I masz poczucie, że długo nie będzie.
Pytasz dlaczego? O to odpowiedź. Uważnie przeczytaj odpowiedź, bo jest ona na samym końcu. A zrozumiałam to dopiero czytając książkę: “Sapiens. Od zwierząt do bogów” autorstwa Harari Yuval Noah, w której jest napisane:
“Szkielet naszych przodków z rzędu naczelnych rozwijał się przez miliony lat, by użyczać rusztowania podtrzymującego istotę chodzącą na czworakach i wyposażoną w stosunkową małą głowę. Przystosowanie się do wyprostowanej postawy było nie lada wyzwaniem, (…) Kobiety poniosły większe koszty. Chód wyprostowany wymagał węższych bioder, co powodowało zawężenie się kanału rodnego – i to wtedy, gdy niemowlęta miały coraz większe głowy. (…) W konsekwencji dobór naturalny faworyzował wcześniejsze porody. I rzeczywiście w zestawieniu z innymi zwierzętami ludzie rodzą się przedwcześnie, (…) Ludzkie niemowlęta są bezbronne i przez długie lata zależne od dorosłych, zapewniających im pożywienie, bezpieczeństwo i edukację. (…) Wychowanie dzieci wymagało nieustannej pomocy ze strony innych członków rodziny i sąsiadów. Naprawdę potrzeba całego plemienia, aby wychować jedno dziecko.”
Czy teraz choć trochę Ci lepiej, jak już wiesz, że nie jesteś w stanie zrobić tego sama?
To wydaje się naprawdę bardzo proste. Potrzebna jest cała wioska, by wychować jedno dziecko. Nie Ty jedna, sama przez cały dzień, z eteryczną pomocą partnera, nie Ty sama, cała wioska. To dlatego tak trudno jest na początku, bo nie da rady pewnych rzeczy robić samemu, być za wszystko odpowiedzialnym, jednocześnie ucząc się nowego człowieka, nowych emocji i odnajdywać w tym wszystkim samego siebie.
Teraz może być tak, że jeszcze długo nie będzie łatwo, a już na pewno nigdy nie będzie tak samo, jak było kiedyś. Coś się zmieniło. Jest dziecko. Wy się teraz też zmieniacie. Zmieniasz się Ty, jako dziewczyna, kobieta, jako matka. Dla mnie osobiście to była najpiękniejsza zmiana, ale nie oswoiłam tego szybko. Bo każda z nas jest inna i potrzebuje innego rytmu, by przerzucić się na inne tory funkcjonowania w zupełnie nowej rzeczywistości. Tamten pociąg już odjechał. Teraz stoisz na nowym peronie, a może już wsiadłaś do nowego pociągu? To od Ciebie zależy jak długa i męcząca będzie ta podróż. Jestem spokojna, bo wiem, że Ci się to uda.