Często mamy, które decydują się na dłuższe zostanie z dziećmi w domu, muszą się tłumaczyć ze swoich decyzji zawodowych i osobistych. Kiedy jesteś w pracy, jesteś czynny zawodowo, wszystko jest ok. Nikt cię nie pyta: “Hej, co słychać, kiedy dostaniesz awans?”. Natomiast kiedy zbyt długo, ktoś podejrzanie przeciąga powrót do pracy. Wszyscy zaczynają się zastanawiać nad jego planami. To trochę jest tak, że w dorosłym życiu nagle dalej jesteśmy dziećmi, chociażby w obszarze tłumaczenia się ludziom ze swoich decyzji.
Kiedy słyszę, że matka “siedzi” w domu czuję niepokój. Oznacza to, że jest to w jakiś sposób dalej nie akceptowane, niepokojące, lekko szalone. No bo, co ona sobie u licha wyobraża. Została mamą i nie wraca do pracy po roku? W innych sytuacjach jeśli ludzie nie pracują, albo mają przerwę zawodową, nikt za nimi nie chodzi i nie rozlicza ich z tego. Matkę, podsumuje każdy. Jak może siedzieć i nic nie robić. Skończył ci się urlop macierzyński? Twoim obowiązkiem jest powrót na etat. To nic, że nie możesz sobie teraz tego wyobrazić i nie ważne, że nie jesteś na to gotowa.
Przyznaj się, myślałeś kiedyś co ona tam robi całymi dniami, prawda? Przegląda gazety, przewija Instagram, bo to jej jedyny kontakt ze światem, gotuje zupę dla brzdąca, dojadając potem resztki (czasem to jej jedyny posiłek w ciągu dnia), włącza pralkę, bo jutro nie będzie miała w co ubrać dziecko, turla wózek na zakupy do Biedry, wyciąga gluty z nosa, nie chowa odkurzacza, bo codziennie jest w użyciu. Syzyfowa praca. Można to robić bez końca. Ale niech nie próbuje odpuścić, bo po jednym dniu takiego “nic nie robienia”, dziecko się przecież samo sobą zajmie, nie odnajdziesz jej w domu po powrocie z pracy. Nie będziesz wiedział, gdzie jest i zapewne pomylisz ją ze stertą prania.
Jeśli wracasz do domu i widzisz podłogę, to uwierz mi jest dobrze. Jeśli wracasz do domu i masz obiad, to uwierz mi jest fantastycznie, bo nie każda usmaży ci mielonego. Jeśli wracasz domu i czujesz zapach świeżego prania. To po prostu to doceń. I zrozum, że cały dzień zajmuje się dzieckiem, a pomimo to udało się jej znaleźć chwilę czasu by zadbać o dom. To nie jest takie oczywiste.
Nie wierzę w jeden model życia rodzinnego. Nie ma tak, że w każdym domu wszystko musi iść tym samym rytmem. To nie gra, nie robimy kopiuj wklej od sąsiada. Mamy inne potrzeby i inne możliwości i do tego musimy się dopasować. To nasze życie nadaje nam rytm, warto słuchać swojej muzyki. Nie próbować żyć utartym schematem jeśli on nam nie służy.
Nasze życie i nasz wybór. Ale co zrobić, by nie musieć tłumaczyć się innym?
Może ta matka oprócz prania, sprzątania i gotowania, pracuje nad swoim rozwojem, szuka pomysłu na inną pracę. Nie każda mama musi od razu otwierać biznes, zmieniać wszystko wokół siebie. Ale każda z nas ma prawo marzyć, próbować, szukać rozwiązań. Każda z nas ma prawo do podejmowania decyzji o sobie, które dość często splecione są z decyzjami o dziecku czy o rodzinie. Bo kiedy zostajemy matkami, to zmienia się naprawdę dużo. I wiele kobiet czuje, że ma potrzebę przeorganizowania swojego życia zawodowego.
Marzy mi się społeczeństwo, które przestaje to oceniać, krytykować, mówić, że to dziwne, nienormalne. Ludziom czasem tak trudno wyjść poza utartą drogę, którą wszyscy idziemy. Jakby była tylko jedna. A ja widzę milion dróg i dróżek. Milion rozwiązań. Także takich w których to tata ma prawo zostać z dzieckiem w domu, a mama może wrócić do pracy, której potrzebuje.
Rób w życiu to co potrzebujesz i to, co ci się sprawdza. Nie tłumacz się ludziom, jeśli nie chcesz. To z zasady raczej oni mają problem z twoimi wyborami, a nie ty. To świadczy tylko o tym, że się różnimy. Zawsze możesz powiedzieć, że nie chcesz o tym rozmawiać. Nie czuj się w obowiązku zdawać relację, ludziom, którzy tylko zaspokajają swoją ciekawość. Nie jesteś już w szkole i nie musisz odpowiadać na pytania, na które nie chcesz. Które są twoje, osobiste. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie jest to twoje zmartwienie.
P.S. A urlop macierzyński to oksymoron. Kto nazwał roczną pracę w domu i opieką nad dzieckiem urlopem, na pewno nie był matką.
5 komentarzy Siedzisz w domu? Kiedy wrócisz do pracy?
Gosia
A po takim pytaniu zwykle następuje: “czemu tak późno?” lub “czemu tak szybko?” i pseudonaukowy wykład o rzekomym rozwoju dzieci 🙄🤷
Marta - Zamotani.pl (author)
to prawda, czasem odpowiedź nie ma znaczenia, wystarczy, że odbiega znacznie od myślenia pytającego
Tina
Osobiscie twierdze, ze troche przegieciem jest mowienie, ze obowiazki domowe typu pranie i sprzatanie sa tak bardzo zajmujace. Prania nie robi sie codzien, prasowac tak samo, a i obiad mozna zrobic na dwa dni, ale…!
Czy kobiety naprawde musza sie tlumaczyc z tego co robia, gdy “nic nie robia”? Rodza dzieci i poswiecaja im czas. Urodzic i oddac do zlobka, przedszkola, a pozniej szkoly jest latwo lecz nie po to rodzimy dzieci, aby oddawac je obcym ludziom na wychowanie! Pracujemy by zyc, a nie zyjemy by pracowac. Jezeli mamy mozliwosc zostac z dzieckiem jak najdluzej to robmy to, bo dziecku nic wiecej nie potrzeba, jak obecnosc rodzicow w jak najwiekszej czesci jego zycia – nie tylko niemowlakom. Przyjdzie czas, ze dziecko samo sie odsunie, w swoim czasie, a zmarnowanych lat przesiedzianych w pracy nikt nam nie zwroci.
Marta - Zamotani.pl (author)
No właśnie bardzo różnie z tym bywa, z tymi obiadami i praniem. Ja pamiętam, że prałam codziennie przy 4 osobowej rodzinie w tym był noworodek w domu. A obiadów zwyczajnie nie miałam siły gotować. To oczywiście minęło, ale są takie etapy w życiu, kiedy zrobienie sobie śniadania jest niemożliwe. I właśnie o tym pisze, do tych matek, które teraz mają trudny czas. I może jest ktoś kto potrzebuje usłyszeć, że mnie też było trudno.
Kaś
Dzięki za ten tekst.
Nie znoszę tego pytania. Jestem już tak przewrazliwiona na tym punkcie, że kiedy pojawia się temat pracy, zaczynam się pocić i stresować co powiem. I wiem, że nie muszę się tłumaczyć nikomu, ale i tak wychodzi zawsze, że to robię. I potem te uśmieszki i teksty w stylu “tej to dobrze”.
Chwała Panu za to, że mam męża który docenia to i cieszy się z mojej decyzji pozostania w domu.