Jestem Mamą dwóch chłopców. Oboje różni i każdy z nich wyjątkowy. Wychowywani przez nas w duchu rodzicielstwa bliskości, szacunku i ogromnej miłości. Noszeni, karmieni piersią, śpiący z rodzicami, masowani.

Starszy Aleksander chustę poznał niestety zbyt późno i nie zdążył się z nią bardzo zaprzyjaźnić.

Cyprian za to był urodzonym kangurkiem. Szybko dał do zrozumienia, że chusta jest nam niezbędna Pierwsze chustowe kroki postawiliśmy na lekcji salsy z dzieckiem w chuście. Klub Kangura przekazał nam podstawową instrukcję wiązania i Mały zasnął po pierwszych dźwiękach. A ja zrozumiałam na czym polega ta magia. Cypi zasypiał w chuście kiedy tego potrzebował a ja nie musiałam nawet przerywać gotowania lub czytania książki.

Postanowiłam zostać doradcą chustonoszenia, żeby wiązać prawidłowo i odpowiednio umieć ułożyć dziecko w chuście, poznać wszystkie wiązania. No i po to żeby innym rodzicom przekazywać tę “magię”.

Cyprian chodził ze mną do szkoły rodzenia na pokazy jako żywa lalka. Był wspaniałą zachętą dla przyszłych mam, które widziały jak dziecko może uwielbiać ten rodzaj bliskości i być do niego przyzwyczajone. Na sam widok chusty, przyjmował kangurzą pozycję, przyklejał się do mnie i czekał aż go omotam. Kiedy akurat był śpiący – zasypiał w kilka chwil. Chusta bywała z nami w lesie, nad morzem, w ogrodzie. Żałowałam że nie można z nią jeździć na rolkach:) Z łezką w oku wspominam czas noszenia. Czas tylko dla nas, magia między mną a dzieckiem, przypomnienie uczucia ciąży. Może kiedyś jeszcze wróci.. 😉

http://femimamamonika.blogspot.com/