Pusty dom, za oknem mżawka przylepiająca się do skóry. Godzina 7:30 zimna już kawa, nie wypita z paprochem w środku. Jedyna przecież, nie można wypić drugiej.
Matki uwięzione w domach

Pusty dom, za oknem mżawka przylepiająca się do skóry. Godzina 7:30 zimna już kawa, nie wypita z paprochem w środku. Jedyna przecież, nie można wypić drugiej.
To pytanie retoryczne. Nie ma na nie odpowiedzi. Teoretycznie. Bo może jednak jest jakiś klucz, do tego by sensownie na nie odpowiedzieć? Zanim spróbuję go znaleźć, opowiem, jak było ze mną. Nigdy nie lubiłam dzieci, ale zawsze chciałam je mieć. Śmieszne prawda? Wcale nie. Otóż wiedziałam, że z moimi dziećmi będzie po prostu inaczej. Przecież moje dzieci będą grzeczne i kochane, nie będą mnie denerwować. Wcale, ale to wcale. I nigdy nie zamknę się przed nimi w drugim pokoju, by liczyć do 10 i odrzucać mordercze myśli…