Moje przedszkolaki bardzo lubią spędzać ze sobą czas. Są nierozłączni. To co robi jedno, natychmiast drugie zaczyna. Zawyczaj młodsza siostra wzoruje się na bracie. Dzieciaki mają oddzielne pokoje o ile sprawdza się to wieczorami i w nocy, to zupełnie nie ma racji bytu w dzień.

Jak wygląda ich dzień. No więc koło 7 urządzamy im pobudkę. Idą do przedszkola na 8-9 rano w zależności od porannej grzebaniny. Ponieważ chodzą do przedszkola Montessori, które jest bardzo kameralne, zupełnie jak dom to są razem w jednej grupie. Początkowo było bardzo dużo obaw, czy powinni być razem cały dzień, może lepiej ich rozdzielić. Jednak okazało się, że przedszkolu każde z nich ma swoje sprawy, swoje przyjaźnie i nie trzymają się non stop za ręce. Jednak oboje ze swojej obecności korzystają, jeśli mają taką potrzebę.

Julianka miała 2,5 roku, kiedy poszła do przedszkola początkowo na kilka dni w tygodniu. Obecność Kuby bardzo jej w tym pomogła. W sumie to była jej decyzja. Wcześniej kiedy odbierałam Kubę z przedszkola, zawsze towarzyszyła mi Julianka. Wbiegała na salę, ciągnęło ją do dzieci. Była bardzo ciekawa tego co tam jest. Kiedyś została na jeden dzień próbny i tak już zostało. Kubę bardzo ucieszyło, że jego siostra dołączyła, do jego dorosłego życia przedszkolaka. Przestał ją traktować jak małą dzidzię, tylko bardziej stała się dla niego partnerem. W ciągu dnia czasem do siebie przychodzą, przytulają się, zawsze staną po swojej stronie, a są też dni, gdzie są tak pochłonięci swoimi sprawami, że przechodzą obok siebie. To jest moim zdaniem tylko pozorne. Widzę to po tym jak jedno z nich jest chore i zostaje w domu, a drugie idzie do przedszkola.

Wydawać by się mogło, że skoro część dnia spędzają wspólnie to w domu będą chcieli od siebie odpocząć. Nic bardziej mylnego. Większą część dnia spędzają u Kuby w pokoju, to jest ich podstawowa baza. Może dlatego, że pokój Julianki jest stosunkowo nowy i jeszcze nie zdążyli się przyzwyczaić, że mają dodatkową przestrzeń do zabawy. Ważne jest dla nich to, że mogą usiąść przy tym samym biurku obok siebie. Rysują razem. Kuba pomaga Juliance robić szlaczki, bo wiadomo, że 3 latka musi robić te same zadania co starszy brat. Kochają kolorowanki, labirynty, zadania logiczne. Bardzo ich to wycisza i najczęściej zajmują się tym tuż przed spaniem.

IMG_6871

IMG_6880

Oczywiście raz na jakiś czas musi być wojna o kredkę, flamaster czy kartkę papieru. Staram się jednak pozwalać im rozwiązywać sprawy samodzielnie.  Kiedy zaczynam się wtrącać sytuacja może się nawet pogorszyć, bo oboje podejmują walkę o to, by to właśnie jemu przyznać rację.

Tak wygląda z bliska miejsce pracy. Biurko jest wspólne. Dwa krzesełka. Dwie takie same lampki. Pojemniki na kredki i flamastry zarówno wiszą im przed oczyma. A także dodatkowo mają w oddzielnych pudełkach, różne inne zestawy do rysowania. Naprawdę mają tego sporo, a i tak ciągle mi się wydaje, że jest tego za mało.

IMG_6903

IMG_6905

IMG_6899

IMG_6894

IMG_6889

IMG_6892

Niestety Kuba powoli wyrasta z małego krzesełka, a że za rok idzie do szkoły, należy mu się porządne biurko z normalnym krzesłem i miejscem do pracy, będę więc musiała zlikwidować to wspólne miejsce pracy i już mam ból głowy z tego tytułu. Nie wiem jak to rozwiążę, jestem na etapie zbierania różnych pomysłów. Jednak nie podjęłam jeszcze decyzji, czy mam postawić tylko biurko dla Kuby. Wówczas Julianka będzie zmuszona wynieść się ze swoimi kolorowankami do swojego pokoju. Czy może zrobić jednak dwa stanowiska dla dzieciaków. Jeśli macie w tym temacie jakieś pomysły, będę wdzięczna za podzielenie się nimi ze mną.