Potrzebą każdego rodzica jest mieć zdrowe i szczęśliwe dziecko. Czasami nie zawsze wszystko idzie gładko tak jakbyśmy tego oczekiwali. Wtedy pojawia rozczarowanie, jesteśmy zmartwieni, chcemy jak jak najlepiej dla naszego dziecka. Dość powszechnie spotykanym problemem w ostatnich czasach jest WNM (wzmożone napięcie mięśniowe) o którym pisałam wcześniej na blogu. W tym poście chciałam Wam trochę podpowiedzieć, jak nosić dzieci, które mają WNM.

Warto pamiętać o tym, że każde WNM jest inne, słabsze, mocniejsze, zlokalizowane w różnych częściach ciała dziecka. Zanim zabierzemy się za pracę z chustą, powinniśmy pójść na konsultację do dobrego fizjoterapeuty, który oprócz tego, że ustali nam terapię z dzieckiem, nauczy nas odpowiedniej pielęgnacji, żebyśmy wiedzieli jak się z maluszkiem obchodzić na codzień. By nasze działania przy nim były naprawcze i wspierające jego rozwój, by nie pogłębiać WNM.

Bardzo często na konsultacjach chustowych jest tak, że rodzice nie wiedzą, że ich maluszek ma problem z napięciem. Mnie to wcale nie dziwi, bo to nie jest takie proste. Zwłaszcza jeśli jest to nasze pierwsze dziecko. Z takim maluszkiem może być trochę trudniej, ale jak się o tym nie wie, to tego napięcia nie widać dla kogoś kto styka się z tematem po raz pierwszy. Jedynie co wtedy może zadziałać to matczyna intuicja, która nie pozwala by ten temat zostawić w spokoju i drąży dalej. To nie jest tak, że inni ten temat bagatelizują, po prostu moim zdaniem wynika to z tego, że każdy człowiek chciałby by wszystko było dobrze.

Faktycznie jest tak, że dziecko ze WNM trudniej zawiązać w chustę. Czasami jest tak, że rodzice nie dostają od lekarzy, neurologów, rehabilitantów, fizjoterapeutów zielonego światła na noszenie w chuście. Czasami jest tak, że jest to uzasadnione medycznie. Innym razem wynika to po prostu z braku wiedzy na temat chustonoszenia a także strachu, że nieprawidłowe noszenie w chuście może dodatkowo zaszkodzić.

Ja jako doradca nigdy nie wchodzę w kompetencje lekarskie, mogę się z nimi czasem wewnętrznie nie zgadzać, mogę widzieć inne rozwiązanie, ale nie narzucam go dopóki nie dostaję zgody od lekarzy lub samych rodziców. Cały czas brakuje mi współpracy pomiędzy fizjoterapeutami, a doradcami noszenia. To jest temat dla którego widzę dużo przestrzeni do wspólnych działań, wszystko po to by pomóc rodzicom i dzieciom.

Jeśli chodzi o wybór wiązania dla dziecka ze WNM działamy na podobnych zasadach jak przy dzieciach bez problemów napięciowych, czyli staramy się dopasować wiązanie do etapu rozwoju dziecka. Głównym celem noszenia w chuście dziecka z WNM jest rozluźnienie go, czyli doprowadzenia to tego by to napięcie puściło. Na początku to się może udać, dopiero wtedy kiedy dziecko uśnie. Dlatego nie wkładałabym do chusty dzieci z WNM jeśli są wypoczęte i wiemy, że przed niby dość długi czas aktywności, zanim zapadną w drzemkę. Chusta działa trochę diagnostycznie. W chuście dzieci ze WNM mogą się jeszcze bardziej odpychać i walczyć z nami, bo one nie lubią, żeby ktoś je ciasno owijał i trzymał nieruchomo. Jeśli są już w chuście potrzebują dużo ruchu. Najlepiej takiego samego jak miały w brzuchu u mamy. Rytmicznego chodzenia, czasem mocniejszego bujania. Nie oczekuj, że zawiążesz chustę z dzieckiem z WNM stojąc nieruchomo i skupiając się tylko na dociąganiu chusty. Prawdopodobnie będziesz musiała chodzić i bujać się w trakcie dociągania chusty. Pomaga także szum (możesz dziecku szumieć lekko do uszka, bywa, że dla niektórych dzieci to jest za mało i uspokajają się dopiero przy mocniejszym szumie – odgłos suszarki).

Kolejna ważna zasada, to dociąganie chusty tyle ile dziecko pozwoli. Im bardziej będziemy chcieli ściągnąć chustę, tym bardziej dziecko może się odpychać. Dlatego dociągamy tyle ile możemy. Czekamy aż dziecko uśnie i dopiero wtedy stabilizujemy je w chuście. Musimy odwiązać chustę do momentu w którym jesteśmy w stanie poprawić jej naprężenie. Dociągnąć ponownie i zawiązać. Ważne by kręgosłup dziecka był w linii prostej, by odwiedzenie nóg było zgodne z etapem rozwoju dziecka, im mniejsze dziecko tym, mniejsze odwiedzenie nóg.

Jakie chusty się sprawdzają najlepiej przy takim sposobie wiązania. Dla mnie najlepsza chusta to bawełna 100% skośno-krzyżowa. Chusta nie powinna być za gruba. Dobrze, żeby miała oznaczone krawędzie, bo najczęściej poprawienie naprężenia chusty, trzeba wykonać przy karku dziecka. I jeśli krawędzie są oznaczone, to łatwo tą górną krawędź po kolorze odszukać i poprawić wiązanie. Nie polecam chust z domieszkami na początek. Każda domieszka działa inaczej na pracę chusty. Ta praca z chustą i dzieckiem z WNM i tak już jest trudniejsza, nie ma powodu by wprowadzać domieszki, które mogą to dodatkowo utrudnić. Dla dzieci ze WNM nie polecam także chust elastycznych i kółkowych.

Oprócz tego istotny jest czas. Trzeba go sobie trochę dać, bo nie zawsze jest tak, że uda się już za pierwszym razem. Zdarza się, że dzieci z WNM nie lubią też mocniejszego dotyku. Włożone do chusty, automatycznie zaczynają strajkować. Nie ma jednego gotowego przepisu na udane chustonoszenie i jednego słusznego wiązania. Jeśli chodzi o wybór wiązania nie polecam wiązań dla dzieci z WNM jeśli ich nie widzę, nie wiem na jakim etapie rozwoju są. Jednak z moich konsultacyjnych doświadczeń wynika, że najbardziej sprawdzającym się wiązaniem jest kieszonka i kangurek prosty. Mowa oczywiście o mniejszych dzieciach. Jeśli trafia do mnie starszak, wyprowadzony z WNM to moim pierwszym wyborem będzie plecak prosty, ewentualnie dobór najlepszego nosidła, jeśli dziecko już siedzi. Wszystko jest kwestią indywidualną. I zazwyczaj to rodzice wiedzą, co dla ich dziecka będzie najlepsze.