Co lepsze zimą na spacer, chusta czy wózek? Jak jeszcze nie byłam zaprzyjaźniona z chustą, a owszem były takie czasy. To nie wspominam zimy jakoś dobrze. Same spacery, jak już dziecko w wózku spało i widoki dookoła przyjemne, nie powiem. Jednak pamiętam to ubieranie niemowlaka w kombinezon, opatulanie kocykiem, śpiworkiem. A wiadomo jak dzieci kochają ubieranie ich w grube warstwy kolejnych ubrań. Jednak chyba nie to było najgorsze. To czego bałam się najbardziej to był strajk wózkowy. Polegał on na tym, że dziecko w najmniej oczekiwanym momencie, daleko od domu, z jakiegoś powodu zaczynało płakać i nie chciało już ani sekundy dłużej siedzieć w wózku. Oby tylko zdążyć do domu na czas, inaczej kończyło się to tym, że niosłam dziecko na rękach i pchałam wózek przez zaspy.

Chciałam dzisiaj opowiedzieć, że można inaczej.

Malutkie dziecko ubieramy ciepło, ale nie w kombinezon. Wkładamy do chusty. A potem sami się ubieramy tak by zakryć siebie i maluszka. Czy to będzie duża puchowa kurtka, czy płaszcz. Czy specjalna kurtka do noszenia dzieci w chuście. Nie ma to już dla mnie znaczenia. Ważne, by było ciepło i wygodnie. Dlaczego dziecka nie ubieramy w kombinezon i nie zakładamy w chuście na kurtkę? Proste, bo się nie da, a jak się da, to jest po prostu niewygodnie. Kombinezon śliski, ciężko dociągnąć chustę. Kurtki są zazwyczaj puchowe, obszerne. Nie sposób na nich dobrze zawiązać dziecko. Poza tym malec jest bardziej wystawiony na mróz. Pod naszą kurtką, bliżej naszego ciała, ma jednak większą szansę na termoregulacje. Jak wieje wiatr, to łatwiej mu schować buzię i odnaleźć ciepło. A my mamy wolne ręce, nie zajmujemy się pchaniem wózka, brudnymi kołami. Idziemy przed siebie tam gdzie chcemy, a nie tam gdzie droga pozwała na przejazd. Wystarczy zadbać o solidne, wygodne buty z dobrą przyczepnością do podłoża. Kiedy dziecko jest przy nas, jesteśmy spokojniejsze. Czujemy jak oddycha, wiemy, że jest mu ciepło i dobrze. I nam też jest lepiej. Teraz to wiem.