Jestem nad morzem od początku czerwca. Nie udało mi się do tej pory zrobić ani jednego zdjęcia z Julianką w chuście. Powód nieznany. Kryzys chustowy roku drugiego? Za dużo bodźców wokół? Odmówiła stanowczo przebywania w chuście choć na ułamek sekundy. Odpuściłam. Posmutniałam. Jak to, nie będę już nosić? Moje dziecko wyrosło z chusty? Pierwsze dziecko jeszcze w wieku 3,5 lat ładowaliśmy na plecy i szliśmy na wędrówki. A tu taka samodzielność i zdecydowanie, że ona nie chce. Tak więc nie noszę. Bynajmniej nie w chuście. I nie dzieci. Noszę parawany, parasole, wiaderka, koce i jagodzianki na plaże. I udaje, że nie widzę dzieci w nosidełkach przodem do świata, wiszących na kroczu. Aż tu nagle jest! Idzie mama i niesie dziecko w chuście. Dziecko śpi. Wtulone, schowane przed słońcem i wiatrem. Idą brzegiem morza. Nic więcej im nie potrzeba. Podbiegam i witam się. Rozmawiamy. Mama ma czarujący, ciepły uśmiech. Od razu mi zaczyna opowiadać o tym, jak jej córeczka lubi zasypiać w chuście. To ich codzienny rytuał. Spacer po falach. Słońce. Wiatr. Szum morza. Kto by nie usnął? I to jeszcze w chuście. Umawiamy się następnego dnia. Rozmawiamy o najlepszym wiązaniu dla 10 miesięcznej małej damy. O zaletach noszenia w chuście. O rodzicielstwie też. Wszystko jest nam bliskie, logiczne. Zdjęcia doskonale oddają osobowość ludzi. Cieszę się, że zaczepiłam Anię na plaży.
4 komentarzy Jastarniowe znajomości, czyli chusta zbliża ludzi
Monika Mo
Piękne zdjęcia. Warto czasem kogoś tak po prostu zaczepić!
Pati
cudna kobieta! cudne zdjęcia! cudne spotkanie!
Roksana
Jak ja lubię takie chustowe zdjęcia. Kawałek materiału, a przez sam fakt, że jest, pokazuje piękną bliskość.
Marta - Zamotani.pl
Bohaterka zdjęć to bardzo ciepła osoba, to dzięki niej ta wyjątkowa aura!