Zdecydowanie morze to miejsce gdzie odpoczywa dusza i serce. A dzieci nabierają tutaj pewnej dzikości. Są wolne. Mogą robić totalnie co chcą.

IMG_5075

IMG_5078

Mogą wejść do wody w ubraniu.

10501371_10204252820541124_595203589_n

10474541_10204252820981135_795763823_n

10514840_10204252821061137_744113507_n

Mogą leżeć na sianie.

10482925_10204252821541149_1186088843_n

Bawić się w Indian.

10488895_10204252821461147_1657929135_n

Mogą zdobywać świat.

10487028_10204252821381145_334346454_n

Mogą skakać po kałużach. Jeść lody i gofry w ilościach nieprzyzwoitych. A przede wszystkim być na dworze od rana do wieczora bez względu na pogodę. Ktoś mi kiedyś powiedział, żeby dzieci były zdrowe muszą spędzać codziennie dużo czasu na świeżym powietrzu. I to się tutaj sprawdza. Nie raz po kąpieli morskiej wracały boso z mokrymi głowami, kichając po drodze. A następnego dnia wstawały jak skowronki. Mimo, że ja już miałam w głowie wizje zbliżających się katarów i szukałam wzrokiem szyldu: Apteka.

IMG_2500

IMG_2489

IMG_2492

A chusta? Leży w szafie. Zapomniana. Dwulatka się zbuntowała. Wyrosła. Aż pewnego dnia wzięłam na spacer nosidło. Był mokry, pochmurny dzień. I wróciłam z tej wyprawy ze śpiącym pięciolatkiem na plecach, któremu przemokły spodnie od skakania po kałużach i nie miał już siły dalej iść. Tym samym i dwulatce przypomniało się nagle, że najfajniej jednak ktoś weźmie na ręce.

10501329_10204117681323749_235744185_n

10486361_10204117700924239_629172336_n

IMG_5100