fbpx

Tagi“bliskość”

Kiedy kobieta zachodzi w ciążę i nosi w sobie dziecko przez 9 miesięcy, siłą tego wydarzenia jest bliżej dziecka już od samego początku, niż ojciec. Tak to jakoś natura wymyśliła, że w sumie nie da się inaczej. Dużo się mówi o tym, że już w tym okresie budujemy z dzieckiem więź emocjonalną. Trochę nie lubię takich stwierdzeń. Oczywiście jest to dobra okazja ku temu, by angażować się emocjonalnie, by przeżywać, by być blisko. Jednak równie dobrze, jeśli nic się takiego nie wydarzy, nic się nie stanie. Gdyby tak było, ojcowie z automatu mieliby mniejsze szansę na więź z dzieckiem.

Często jest tak, że im bardziej uciekamy od dziecka, tym szybciej dziecko nas goni. I nie mówię tutaj dosłownie o zabawie, tylko bardziej o tym jaką budujemy relację z dzieckiem. Kiedy rodzi się pierwsze dziecko, często potrzeba bliskości, której oczekuje malec totalnie nas przerasta. Czujemy się osaczeni, zgnieceni, sterowani przez malca. Wtedy bardzo często zaczynamy nieświadomie traktować dziecko jak gorącą patelnie, chcemy ją odstawić, chcemy by ktoś ją od nas zabrał. Tymczasem może warto poszukać narzędzi, które tę gorącą patelnię ostudzą i zamienią w coś przyjemniejszego. Jeśli jedna osoba stale zajmuje się dzieckiem i w dodatku w otoczeniu nie ma…

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek co jest tak naprawdę najfajniejszego dla dziecka w bujaniu go, kołysaniu, huśtaniu, kręceniu i generalnie we wprawianiu go w ruch? Pech chce, że to dla nas jest równocześnie najbardziej monotonna czynność, podczas której szybko się męczymy i nudzimy. Już wiecie o co chodzi? O powtarzalność. No bo ile można bujać dziecko w leżaczku, ile można kołysać w tym samym rytmie na rękach, ile można wirować z nim kółko, lub po prostu ile można chodzić po domu z dzieckiem na rękach, bo ono chce oglądać świat.

Kiedy rodzice po raz pierwszy zawiązują dziecko w chustę i ono w końcu zasypia, następuje błogi spokój. Radość ze snu z dziecka może zrozumieć tylko ktoś, kto bardzo tego potrzebuje, zarówno dla siebie jak i dla maleństwa. Często ten sen jest podstawową i najważniejszą potrzebą, tym gorzej jeśli są trudności w jej zaspokojeniu. Czy są jakieś sposoby, żeby sobie to ułatwić. Czy jest coś co zadziała na moje dziecko.

Zmysł dotyku jest najmocniej rozwiniętym zmysłem u noworodków. Dotyk dla noworodka jest bardzo istotny o wiele ważniejszy niż słuch, wzrok czy nawet smak lub zapach. Przez zmysł dotyku noworodki zaczynają poznawać świat. Jeśli się nad tym dobrze zastanowimy, szybko dostrzeżemy dlaczego noworodki tak bardzo potrzebują bliskości, tak bardzo lubią być noszone i tulone. 

Przez te kilka ostatnich lat, odkąd w moim życiu są razem ze mną dzieci, nauczyłam się od nich bardzo ważnej rzeczy. A mianowicie takiej, że dziś też jest dzień. Wcześniej żyłam w takim pędzie, pomiędzy wczoraj, a jutro. Nie było tego dzisiaj. W tym dzisiaj, działy się nadal rzeczy z wczoraj, których nie udało się wczoraj załatwić. A także, rzeczy na jutro, które już trzeba było chociaż w głowie przygotować.

Sen. Przychodzi i odchodzi. Bywa krótkim czuwaniem, choć bardziej pożądamy dłuższej drzemki. To ile snu potrzebuje niemowlę jest sprawą indywidualną. Także to jak szybko zasypia dziecko, jak długo śpi i jak mocno, to też sprawy na które nie mamy większego wpływu.

Takie o to pytanie przyszło od jednej Mamy do mnie na maila. Czy noszenie w chuście przyzwyczaja do noszenia na rękach? Pierwsza moja reakcja, nie no skąd. Nie można przecież przyzwyczaić, zresztą w ogóle to przecież nie o to chodzi. To pytanie zadawane przez starsze pokolenie, wynikające z ich troski, bo wiem, wierzę, że mają dobre intencje. Babcie chcą, żeby ta matka się po prostu nie nanosiła, nie umordowała.

To moja córka. Jeszcze w wakacje karmiłam ją piersią. Nie pamiętam ostatniego dnia, ostatniego łyka mleka. Nie pamiętam, bo to się rozmyło naturalnie. Tak jak się zaczęło pewnej kwietniowej niedzieli 2012 roku, tak i się skończyło w wakacje 2015 roku. Pamiętam nasze pierwsze karmienie. Tego nie da się zapomnieć. Pamiętam, że chciałam ją karmić od razu po porodzie. Przystawiałam ją do piersi, a ona nic. Daj jej czas, dopiero się urodziła, jest jeszcze opita wodami, ma pełny brzuszek – mówiła położna. Położyłam ją na sobie, i tak sobie leżałyśmy. Zgaszono światła, zasłonięte zasłony. Chłonęłam każdą minutę jej pierwszych minut życia…

Mam takie wspomnienie. Budzę się rano. Biegnę do pokoju rodziców i wskakuje do łóżka, przytulam się do Mamy. Niemalże czuję teraz ciepło tej kołdry w różowe różyczki. Mama leży obok mnie, wtulam się w jej długie czarne włosy. Jestem bezpieczna i jest mi tak dobrze, wszyscy się uśmiechają, a ja jestem najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, bo mi wolno wejść rano do łóżka rodziców. Tak naprawdę to chyba tego nie pamiętam. Pamiętam po prostu zdjęcie, na którym jestem w łóżku z Mamą, a ona głaszcze mnie po głowie. Mam krótkie blond włoski, może mam dwa latka, a może tylko rok.