Wydaje mi się choć mogę się mylić, ale sądzę, że nie ma dwóch takich samych ludzi na świecie. Nawet bliźniaki, to tylko pozorne podobieństwo. Fizycznie mogą być do siebie bardzo podobni, jednak wygląd nie ma żadnego znaczenia. Zdarza się tak w życiu, że spotykamy osoby, które są podobne do nas, często dobrze się z nimi czujemy, coś nas łączy. Jest porozumienie, jest chemia. Jednak to tylko pewne podobieństwa, kilka cech, może podobna wiedza i zbliżone umiejętności. Dalej jednak jesteśmy różnymi ludźmi. To naturalne, że różnimy się od siebie. Różnią się nasze myśli, zachowania, różnią się nasze doświadczenia. Mogę być podobne, ale nigdy nie będą takie same. Nie ma dwójki takich samych ludzi, która w pełni zrozumie coś tak samo. Nie ma dwójki takich samych ludzi, którzy w danej sytuacji zareagowali by identycznie. Na każdego z nas działa co innego i co innego się sprawdza.

Czemu więc mając tę wiedzę, widząc jak się różnimy, to że każdy z nas jest inny i potrzebuje czegoś innego niż druga osoba. Zgadzamy się na to, by wszystkie dzieci traktować jako jedno dziecko. Przecież dzieci tak samo jak my różnią się od siebie. Jednak używamy do nich tych samych tabelek, kalek i wzorów. Jednak mierzymy je jedną miarą. Sprawdzamy centyle. Używamy tylko jednego modelu wychowawczego. My nie próbujemy się zmieniać, ale oczekujemy zmian od dzieci. Pytamy się sąsiadki/koleżanki co ona robiła i robimy tak samo, nawet jeśli się to nie sprawdza. Czemu myślimy, że skoro jedna rzecz sprawdziła się z jednym dzieckiem, to z pewnością zadziała na drugie. Czemu myślimy, że skoro jedno dziecko zachowało się tak a nie inaczej, to pozostałe zrobią to samo. Nasze dziecko to nie jest pępek świata. Jedno dziecko nie wyznacza żadnych norm i zachowań. Jedno dziecko może co najwyżej określać samego siebie, ale nie ma wpływu na inne dzieci.

Jeśli jedno niemowlę śpi 14 godzin na dobę, to kompletnie nie oznacza tego, że drugie niemowlę też będzie tak spało. Jeśli jeden noworodek je z jednej piersi 45 minut, to czy drugi noworodek też to będzie robił. Jeśli jedno dziecko jest gotowe to pójścia do przedszkola w wieku 3 lat, bo tak ktoś ustawił tę granicę, to nie znaczy, że wszystkie dzieci muszą być gotowe. Jeśli jedno dziecko lubi i chętnie je warzywa, a drugie pluje tym na odległość, to wcale nie znaczy, że za jakiś czas będzie tak samo i nic się nie zmieni.

Dzieci to ludzie. Nie dorośli, dlatego są dziećmi. Nie mają jeszcze wyregulowanych emocji, nie wiedzą jeszcze wszystkiego, nie potrafią sobie często z czymś poradzić i potrzebują naszej pomocy. Jednak często kiedy tej pomocy potrzebują wcale jej nie dostają.  W odwrotnej sytuacji kiedy radzą sobie sami, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie próbował odebrać im, ich dopiero co kształtujące się kompetencje, by je w czymś wyręczyć, lub pokazać że robią coś źle. Kiedy tak naprawdę robią po prostu inaczej. Jesteśmy do dzieci za mało elastyczni, dajemy za mało przestrzeni. Jednocześnie nie potrafimy stawiać granic. Nie wierzymy we własne dzieci, że one sobie poradzą. W dzisiejszych czasach tak trudno wychowywać dzieci. Nasz świat dzieciństwa tak bardzo różni się od tego świata w którym teraz żyjemy, że pogubiliśmy się w tym, co jest naprawdę ważne. Nagminnie odbieramy dzieciom ich kompetencje, a także robimy to wobec siebie samych. Oceniamy innych przez pryzmat naszych potrzeb i możliwości, nie próbując usłyszeć, co kryje się za tym, co tak naprawdę tylko my widzimy. Pozwólmy sobie i innym na bycie sobą. Pozwólmy innym decydować za siebie.