Pomysł spania razem z dzieckiem w jednym łóżku nie wydaje się w zasadzie niczym nowym. Jednak opinie na ten temat są zdecydowanie podzielone. Jeszcze do niedawna większość osób była temu przeciwna, że to niebezpieczne, że to niehigieniczne oraz nie przynosi żadnych korzyści. Jednak ja widzę coraz więcej zwolenników wspólnego spania i to są po prostu rodzice, którzy doświadczyli tego i widzą, że to im się po prostu sprawdza, nawet jeśli wcześniej byli temu przeciwni.
To jakie mamy oczekiwania względem małego noworodka, a to jak to życie się układa, kiedy ten mały człowiek jest już na świecie to są dwie różne sprawy. Odsyłam Was do tekstu: Dlaczego dzieci nie chcą spać w łóżeczku. I wracam do tematu związane ze wspólnym spaniem, ale nie dotyczy on rodzica i dziecka, tylko rodzeństwa.
Tak o to nastały czasy, kiedy to dzieci nie zasypiają już w naszej sypialni i nie śpią z nami całą noc jak konserwy w puszkach, bo co by nie robić jakby się nie ułożyć to nawet największe łóżko na 4 osoby, nie jest wystarczające. Mają już swoje pokoje, swoje łóżka. Do niedawna zasypiały w swoich pokojach, dzieliśmy się z mężem na pół, bo każde z dzieci potrzebuje jeszcze naszej wieczornej obecności podczas zasypiania, poza tym my to po prostu lubimy i nie w głowie nam treningi samodzielnego chodzenia spać. Nigdy nie zrozumiem po co to komu i na co. Myślę, że te chwile z małymi dziećmi kiedy to wieczorem możemy sobie poleżeć, podsumować dzień, ja się wtedy od nich najwięcej uczę i najwięcej dowiaduję. To właśnie dzięki leżeniu wieczornym w łóżku wiem, że Poluni nie było w przedszkolu, albo w szkole Szymon się wygłupiał, a Kuba miał fart, bo dostał dodatkową porcję naleśników na obiad. W ciągu dnia nie ma na to czasu, w ciągu dnia dzieci nie mają przestrzeni w głowie by przekazać nam kawałek swojego życia w którym już nie jesteśmy obecni. Jak mogłabym z tej możliwości zrezygnować, kosztem treningu zasypiania? W życiu.
Do nie dawna trudno nam było usypiać dwójkę dzieci jednocześnie, byli trochę na innym etapie wieczornych potrzeb. Kuba lubi porozmawiać, opowiedzieć dzień, przeczytać rozdział Dzieci z Bullerbyn. Julianka śpiewa, skacze po łóżku, potrzebuje więcej czasu by się wyciszyć. Usypianie dwójki dzieci na raz kończyło się awanturą i rozdrażnieniem. Dlatego o ile nie musieliśmy tego robić, usypianie odbyło się oddzielnie.
Co się zmieniło? Kuba poszedł do szkoły. Julianka została w przedszkolu. Kiedyś całe dnie byli razem. Wspólne przedszkole. Potem dom. Teraz ich harmonogram dnia jest tak ułożony, że nie widzą się w ciągu dnia około 8 godzin. Myślę, że to dla nich bardzo dużo. Czasem sobie z tym nie radzą i po szkole/przedszkolu muszą to odreagować niekoniecznie miłością.
Od kilku dni kładą się wieczorem do jednego łóżka, wybierając losowo łóżko Kuby lub Julianki. Dzielą się poduszkami i kołdrą. Wybierają wierszyki, które mam im czytać. Julianka dojrzała do tego by wspólnie leżeć z bratem i nie rozwalać harcami wieczornego spokoju. I zasypiają. Tak jak małe dziecko budzi się w nocy by sprawdzić czy mama jest blisko, bo jej potrzebuje. Tak myślę, że oni teraz potrzebują siebie w nocy skoro nie mogę mieć siebie w dzień. To oczywiście kompletnie nie wyklucza tego, że nagle przestali potrzebować nas. Kiedy już naładują się sobą, drepczą do nas o świcie, by zająć swoje ulubione pozycje i miejsca w naszym łóżku. I tak śpią do rana.
3 komentarzy Co-sleeping rodzeństwa
Katarzyna
Piękny wpis i popieram w pełni. Mam czterech chłopcòw w wieku od 3 do 9 lat. Zawsze usypiałam ich kładąc się obok nich i nigdy nie było problemu z zaśnięciem. Dzisiaj mają swoje pokoje ale najczesciej śpią po 3 w jednym łòżku i często jest to nasze łòżko.
K.
Ale cudowny wpis 🙂 aż mi się zachciało jeszcze bardziej drugiego malucha 🙂 (synek ma dopiero 4,5mca) 🙂 bardzo lubię czytac Pani teksty, pozdrawiam serdecznie.
Monika
Podoba mi się to podejście do tematu.sama mam 5 dziewczynek i juz od 11 lat kogos usypiam,hihihi. To mile zakonczenie dnia.czas na tłumaczenie zachowań,reakcji rodzenstwa na pewne sytuacje,odpowiedzi na pytania na ktore nie bylo czasu w ciagu dnia,wyciszenie i bajkę lub opowiadanie. Lubię ten czas az mi bedzie zal jak to sie skonczy. Najstarsza corka ma 11 lat i juz pomalutku odchodzi. Potrzebuje juz wiecej czsu na nauke, czytanie (bo lubi). Brakuje mi jej ale musze isc jej szlakiem,akceptowac jej wybory.czasem ide do jej pokoju jak już mlodsze dzieci spia i wtedy udaje sie porozmawiac.
Drodzy rodzice korzystajcie z czasu kiedy dzieci nas chca i potrzebują bo to tak naprawde szybko mija a jednak utworzone od malego więzy pozostaja.