Odkąd tylko zostałam mężatką, bardzo często na przestrzeni tych pierwszych lat słyszałam: To kiedy będzie dzidziuś? Potem jak już ten pierwsze dzidziuś się pojawił, pojawiło się następne pytanie: To kiedy następne maleństwo? Temu pytaniu często towarzyszyło stwierdzenie, fajnie jakby to była dziewczynka, to będzie parka! Te pytania choć tak bardzo intymne, słyszałam naprawdę od różnych osób, często towarzyszyło temu dotykanie mojego brzucha, nawet gdy nie byłam w ciąży. Ja sama nie byłam lepsza, widząc się z koleżanką, która mogłaby potencjalnie zostać za chwilę matką, też pytałam z ciekawości. Aż w końcu zrozumiałam, że to nie moja sprawa.

Zawsze te pytania wprawiały mnie w osłupienie, wcale nie czułam się z nimi dobrze. Do tej pory tak naprawdę nie wiem czemu one mają służyć, mają matkę zachęcić, pogonić. Tak to już czas. Zegar tyka. Tyle osób pyta, wezmę się w końcu do roboty. Urodzę to dziecko, a najlepiej dwójkę.

Nigdy nie wiemy jakie potrzeby ma dana osoba czy para względem posiadania dzieci. Czy marzą już o nich starają się i chcą mieć w tym temacie święty spokój. Czy wręcz przeciwnie, to nie ich czas na dziecko, mają jeszcze inne plany. A może starają się o dziecko już za długo i takim pytaniem, wbijamy tej przyszłej mamie szpilkę w serce. Ponieważ nigdy nie wiem jakie potrzeby ma dana osoba i co się dzieje w jej prywatnym życiu, nie wtrącam się.  Natomiast jeśli wiem, to nie muszę pytać. Jak będzie chciała to sama mi powie. To jej zostawiam ten wybór. Niech ona zdecyduje, czy chce się ze mną tym podzielić. Zaprosić mnie do tego intymnego świata.

Nie ma jednej słusznej drogi jeśli chodzi o dzieci. Z perspektywy czasu uważam, że najlepiej jest kiedy pojawiają się one wtedy kiedy kobieta ma na to dziecko przestrzeń i to z gotowością nie ma nic wspólnego. Ja nie byłam gotowa na pierwsze dziecko, ale wystarczyło, że bardzo Go chciałam. Cała reszta przyszła z czasem. Decydowanie się na dziecko nie powinno być matematyką. Nie ma takiego równania, w które wrzucimy swoje dane i system wypluje nam odpowiedź. Nie ważne więc, ile mamy lat, ile lat ma pierwsze czy drugie dziecko. Dzieci nie rodzimy dla siebie, ani dla rodzeństwa. Rodzimy je dla świata, dla ich samych.

Po pierwszym dziecku nie chciałam mieć następnego. Wynikało to głównie z kiepskich doświadczeń ciążowo-porodowych. Ta potrzeba przyszła nagle, jakby ktoś przełączył mi z dnia na dzień jakiś guzik w głowie. Kiedy Kuba miała równo dwa lata, ja poczułam, że jestem gotowa na następne. Naprawdę byłam. To drugie macierzyństwo było bardzo świadome. Cieszę się, że dałam sobie czas. Każda z nas jest inna i potrzebuje innego czasu. Każda z nas ma inne życie, inne możliwości. Każda z nas inaczej znosi i przeżywa ciążę, poród, pierwszy rok z dzieckiem. Najgorsze co można zrobić to porównywać.

Usiądź sobie wygodnie wieczorem z kubkiem gorącego kakao i zapytaj samą siebie, czego potrzebujesz. Zostaw z boku potrzeby partnera, naciski społeczeństwa. Zapomnij ile masz lat i jaką pracę. Poczuj, czy Twoje serce otwiera się lub jest w stanie otworzyć się na drugiego człowieka, tego malutkiego. Jeśli tak to tylko pozwól sobie tej myśli zakiełkować w głowie, a reszta niech się dzieje sama. Pamiętaj, że masz czas. Dużo czasu. Masz czas i możliwości. Kiedy będzie trzeba wszystko zmieni się tak, że dasz sobie radę.